Punisher Max tom 10 – recenzja komiksu

Seria Punisher Max de facto dobiegła końca i nieważne, czy prowadził ją Garth Ennis czy Jason Aaron, trzymała stosunkowo wysoki poziom i była wierna swoim założeniom – prezentowała mocne, przesycone brutalnością opowieści, wstrząsające sceny zbrodni i zemsty, ale w ich zalewie nie stroniła też od dojrzalszych treści. Wydawnictwo Egmont postanowiło zwieńczyć serię wydając jeszcze dziesiąty tom zbierający one-shoty i miniserie stworzone w międzyczasie przez najróżniejszych twórców. I tak Punisher Max tom 10 to aż siedemnaście (!) historyjek o różnej długości autorstwa piętnastu różnych scenarzystów i trzynastu rysowników.

Punisher to bardzo wdzięczny bohater dla twórców komiksów. Naznaczony tragedią, działający poza prawem zimnokrwisty morderca walczący o sprawiedliwość i chroniący niewinnych pozwolił niejednemu scenarzyście popuścić wodze wyobraźni, a nie jednego rysownikowi umożliwił taplanie się w krwi. Opowieści zebrane w Punisher Max tom 10 to dzieła między innymi tak znanych artystów jak pisarz Jonathan Maberry czy scenarzyści Jason Latour, Skottie Young, Gregg Hurwitz czy Duane Swierczynski oraz rysownicy jak Matteo Buffagni, Goran Parlov czy Laurence Campbell. Jeśli regularnie czytujecie komiksy i Marvela i nie tylko, z pewnością rozpoznacie wielu z nich. Ale jak to w antologiach bywa, poziom komiksów nie zawsze jest tu równy.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/464/780/464780/1620728866/800.jpg

Strona komiksu Punisher Max tom 10

Punisher Max tom 10 otwiera Nagi mord specjalizującego się w horrorach pisarza Jonathana Maberry’ego. I faktycznie opowieść o tym, jak Frank Castle rozwala w drobny mak brutalny przemysł pornograficzny jest tak przesiąknięta przemocą i wulgarnością, że mogłaby znaleźć się w powieści grozy. Nieodmiennie kojarzy mi się też z filmem 8 milimetrów z Nicolasem Cage’em. Wiele zawartych tu historii będzie zresztą podobnych. Raz Punisher rozgromi skorumpowanych byłych wojskowych, raz gang motocyklistów, innym razem bezwzględną morderczynię skrzywdzoną przez los.

W pamięć na pewno zapadnie mi Szczęśliwe zakończenie duetu Peter Milligan i Juan Jose Ryp. Fantastyczne rysunki idealnie komponują się z dynamiczną historią o znudzonym życiem księgowym, który przeżywa najbardziej ekscytujący dzień swojego życia, kiedy z pewną femme fatale u boku stawia czoła gangsterom. Podobnie zresztą zapamiętam przerażający i krwawy Mały ohydny świat Davida Laphama i Dalibora Tajalića. Punisher ewidentnie gra w tym zeszycie marginalną rolę, a cały show kradnie świadek mafijnych porachunków. Z pozoru cichy i nieśmiały sąsiad okazuje się być potworem w ludzkiej skórze. I chociaż rysunki Tajalica nie wyglądają tak dobrze jak prace wspomnianego Rypa, to szokująca fabuła dba o prawdziwą jazdę bez trzymanki dla czytelnika.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/464/781/464781/1620728867/800.jpg

Strona komiksu Punisher Max tom 10

Podobnie zresztą jest ze Stłuczką Jimmy’ego z rysunkami Rolanda Boschiego, który w poprzednim tomie ilustrował świąteczny numer specjalny. Nie mogę przekonać się do jego rysunków, ale kryminalna opowieść Jasona Starra o próbującym spłacić swoje długi hazardziście byłaby idealnym materiałem na film sensacyjny. Również Wstążka Megan Abbott (jedyna Pani na pokładzie) i Włocha Matteo Buffagniego mogłaby dobrze wyglądać na małym ekranie, chociaż muszę przyznać, że była to historia raczej przewidywalna. Pamiętajmy jednak, że trudno jest zaskoczyć czytelników na zaledwie dwudziestu stronach. Sztuka ta udała się natomiast Nathanowi Edmondsonowi w przewrotnej historii Polowanie, w której to pewnemu Chińczykowi udało się wywieść w pole nawet Franka Castle’a. Jak możecie się domyślić, nie ujdzie mu to na sucho.

Punisher Max tom 10 wieńczą z kolei krótsze opowieści i muszę przyznać, że prawie każda z nich ma w sobie coś, co ją wyróżnia. Raz będą to wyjątkowe rysunki Dasa Pastorasa w Furtce, która ponownie powraca do nieśmiertelnego motywu zamordowania rodziny Punishera, podobnie zresztą jak Dzień ojca Petera Milligana i Gorana Parlova, czy Najmniejszego szczegółu Charliego Hustona i Kena Lashleya, którego realistyczne rysunki wyjątkowo przypadły mi do gustu.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/464/782/464782/1620728867/800.jpg

Strona komiksu Punisher Max tom 10

Punisher Max tom 10 w zdecydowanej większości zawiera opowieści, które idealnie wpisują się w klimat wykreowany na łamach serii i z powodzeniem mogłyby wejść w skład głównego runu. Zaledwie kilka wyjątków nie wyróżniających się mocnymi puentami czy bijących po oczach słabymi rysunkami da się oczywiście zauważyć, ale nie są one do końca popsuć wrażeń z lektury. Jak na tak krótkie historie, większości twórców udało się jednak zaserwować coś przyciągającego, a wszystko w mrocznym, brutalnym klimacie i oczywiście tylko dla dorosłych, a na dodatek, co ciekawe, nie zawsze z Punisherem na pierwszym planie. Tym bardziej cieszy,  że w albumie znalazła się zapowiedź kolejnej serii o Pogromcy – Marvel Knights Punisher – już we wrześniu.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/459/241/459241/1615481057/800.jpg

Okładka komiksu Punisher Max tom 10

Tytuł oryginalny: Punisher MAX vol 10
Scenariusz: Jonathan Maberry, Peter Milligan, Jason Latour, Skottie Young, Gregg Hurwitz, Duane Swierzczynski i inni
Rysunki: Laurence Campbell, Roland Boschi, Matteo Buffagni, Das Pastoras, Goran Parlov i inni
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 404
Ocena: 80/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?