LFF 2017 – relacja z londyńskiego festiwalu: Mudbound, Stronger, Ingrid Goes West

Po uroczystej premierze i filmie otwarcia, drugi dzień LFFu to festiwalowa codzienność. Nadmiar tytułów, brak czasu, ważne wybory i jeszcze ważniejsze oceny tego, co się obejrzało. Dziś w Londynie nie zabrakło gwiazd, bo na czerwonym dywanie pojawiły się gwiazdy filmów Mudbound i Stronger. Obydwa ciekawe i warte uwagi.

MUDBOUND truck

Mudbound

reż. Dee Rees

Miło widzieć, że streamingowy gigant Netflix stawia na jakość, co potwierdzają coraz bardziej ambitne produkcje, prezentowane na festiwalach filmowych. Mudbound zadebiutowało w Toronto, a teraz mogli zobaczyć go widzowie LFF. Dee Rees, reżyserka znana głównie z produkcji telewizyjnych oraz świetnego debiutu Parias, stworzyła ważny film, opowiadający o wstydliwym momencie w historii Stanów Zjednoczonych. Mimo, iż akcja rozgrywa się w latach 40. ubiegłego wieku, współczesne wydarzenia pokazują, że nie rasowe podziały nie są tak odległe, a zmagać się z nimi muszą kolejne pokolenia.

MUDBOUND sky

Akcja filmu rozgrywa się w Missisipi, gdzie rodzina białych farmerów przenosi się z miasta na wieś, by być bliżej swojego majątku. Lara (Carey Mulligan) poślubiła Henry’ego McAllana (Jason Clarke, Terminator: Genisys) z rozsądku, choć to jego młodszy brat, Jamie (Garrett Hedlund, Tron: Dziedzictwo) wydawał się dla niej odpowiednią partią. Teraz para ma dwie córki, Jamie wyruszył na wojnę, a oni, razem z szorstkim w obyciu ojcem (Jonathan Banks, znany z Breaking Bad i Better Call Saul), zamieszkują w szczerym polu, z dala od cywilizacji. Ich najbliżsi sąsiedzi to Jacksonowie, czarnoskóra rodzina pracująca u nich na roli. Choć czasy niewolnictwa dawno się skończyły, czarni ciągle traktowani są jak obywatele gorszej kategorii, do sklepów wchodzić muszą tylnymi drzwiami, podróżować w wydzielonych częściach autobusów, a do białych zwracać się per pan. Kiedy syn Jacksonów, Ronsel (Jason Mitchell) wraca z frontu II wojny światowej jako bohater, atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Pomiędzy Ronselem i Jamie’em, dwoma weteranami, nawiązuje się przyjaźń. Ten drugi, okaleczony psychicznie przez traumę pola walki, podobnie jak jego czarnoskóry kolega, nie może przywyknąć do starych, rasistowskich podziałów panujących na południu.

https://www.youtube.com/watch?v=vAZWhFI9lLQ

Rees używa błota, które oblepia wszystkich bohaterów, jako alegorii głęboko zakorzenionej nienawiści, płynącej w żyłach ludzi z delty Missisipi. Subtelnie pokazuje, że krzewiony przez najstarsze pokolenie rasizm maleje, a młodsi mieszkańcy oraz ci, którzy widzieli trochę więcej świata, są w stanie ją odrzucić. Jednak nie uchroni to nikogo przed wybuchem przemocy, sprowokowanym przez niby niewinną wymianę zdań. Reżyserka buduje swoją opowieść powoli, dając nam czas zapoznać się z bohaterami. Jako że jest to adaptacja powieści, Mudbound nie do końca wyzwolone jest z kieratu słowa, które ciąży nad obrazem, szczególnie gdy używane jest w formie narracji z offu, prowadzonej przez kilka postaci. Sprawia to, że film ogląda się momentami trudno, a atmosfera jest gęsta jak smoła. Szkoda, że Rees nie zaufała sile obrazu, który jest jednym z najmocniejszych punktów produkcji. Również aktorsko nie ma do czego się przyczepić. Uwagę zwraca piosenkarka Mary J. Blige, która bezbłędnie wypadła jako matka Ronsela, rozważna kobieta o wielu talentach. Gwiazda zmieniła swój wygląd nie do poznania.

Ocena: 70/100

STRONGER wheelchair

Stronger

reż. David Gordon Green

Jake Gyllenhaal wciela się w Jeffa Baumana, rannego podczas zamachu bombowego podczas bostońskiego maratonu kilka lat temu. Oparty na wspomnieniach mężczyzny, który stracił w tej tragedii obie nogi, film jest analizą tego, czym jest patriotyzm, heroizm oraz osobista walka z kalectwem.

Jeff jest osobą dość lekkomyślną, mało słowną, ale sympatyczną. Kiedy obiecuje swojej byłej dziewczynie Erin (Tatiana Maslany – Orphan Black, Złota dama), z którą zrywał i schodził się już kilka razy, że przyjdzie kibicować jej podczas jej biegu w maratonie, ona nie bierze go poważnie. Jeff ma pecha – staje kilka metrów od jednego z plecaków naładowanego materiałami wybuchowymi. Jego zdjęcie tuż po eksplozji obiega świat. Lekarze nie dają rady uratować jego nóg, ale on sam przeżył. Szybko staje się symbolem miasta – „Boston Strong”. Podąża za nim prasa, z całego kraju sypią się gratulacje i słowa wsparcia, a miasto wykorzystuje go niczym maskotkę, zapraszając jako symbol na kolejne imprezy. W tym samym czasie on sam przeżywa wewnętrzny dramat, starając się samotnie oswoić z utratą kończyn.

https://www.youtube.com/watch?v=dhmW8oE6pAg

Gyllenhaal daje popis gry aktorskiej i wyciąga ten w miarę przewidywalny film na wyżyny. Najbardziej emocjonalne sceny to te, w których oglądamy zagubioną, zrozpaczoną i samotną twarz bohatera, który postrzegany jest przez wszystkich jako silny i niezłomny. Ze Stronger bije odpowiednia nadzieja, którą w nosi w życie mężczyzny Erin. Tak wielkich, osobistych tragedii nikt nie powinien przeżywać w samotności. Wzruszająca, podnosząca na duchu produkcja.

Ocena: 65/100

INGRID GOES WEST peace

Ingrid Goes West

reż. Matt Spicer

Pokolenie Instagramowców w końcu dorobiło się filmu, które przedstawia je w krzywym zwierciadle. Żywiołowa Aubrey Plaza (serial Parks and Recreation, komedia Co ty wiesz o swoim dziadku?) wciela się Ingrid Thorburn, niezrównoważoną umysłowo dziewczynę, która po śmierci matki i pobycie w zakładzie psychiatrycznym, wyrusza do Los Angeles. Bohaterka obsesyjnie śledzi kolejne osoby na profilach społecznościowych, a jej nową manią jest Taylor Sloane (Elizabeth Olsen, Scarlet Witch z serii filmów o Avengersach), rosnąca gwiazda Instagramu. Ingrid, wyposażona w sporą sumkę z ubezpieczenia po odejściu mamy, zaczyna najpierw chodzić w te same miejsca, gdzie jej idolka, potem podawać się za jej znajomą, a w końcu wkrada się do jej życia, porywając jej psa i udając, że przypadkiem go znalazła. Ziszcza się jej marzenie, by dzielić z Taylor czas, a nawet pojawiać się z nią na zdjęciach. Nie zauważa, że prawdziwi ludzie są tuż obok niej.

https://www.youtube.com/watch?v=pMOap8I7Urc

Satyryczne spojrzenie Ingrid Goes West nie jest może odkrywcze i film nie mówi niczego nowego, czego byśmy nie podejrzewali. Gwiazdy Instagramu są próżne, kreują fałszywą rzeczywistość, są tak naprawdę zagubione i niepewne, szukając poparcia dla swojego istnienia u swoich fanów. Przy całej swojej obsesji i niestabilności psychicznej Ingrid wydaje się osobą bardziej szczerą i rzeczywistą niż każda z ikon popularności. Końcówka filmu przynosi naprawdę gorzki komentarz do całego świata wirtualnych społeczności. Para Olsen – Plaza gra na ekranie fenomenalnie, zachowują się jak stare koleżanki, a jednocześnie jest w tym układzie coś zamierzenie sztucznego. Przy ogólnej banalności ogląda się naprawdę dobrze, a wiele motywów i obserwacji było tak udanych, że publiczność co chwila parskała śmiechem. Hasz tag: polecamgorąco! Ikonka kciuk w górę.

Ocena: 60/100

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe 

 

Redaktor

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?