Flash: Rok pierwszy – recenzja komiksu

DC Comics jest dość konsekwentne. Co jakiś czas psuje i naprawia swoje uniwersum, aczkolwiek od pewnego czasu unikając słowa „kryzys”. Lubi też przedstawiać początki swych bohaterów, nazywając je „tajnymi genezami”, choć wcale takie tajne to one nie są. A od czasu, gdy Frank Miller nadał Batmanowi wyraźniejszych kształtów, sięga po frazę „rok pierwszy”, czyli historie ukazujące działalność herosów, zanim dorobili się rangi legend. Jak to wyglądało w przypadku Flasha? Flash: Rok pierwszy jest odpowiedzią, choć nie tak wyczerpującą, jakbym tego oczekiwał.

Strona komiksu Flash: Rok pierwszy

Zwykle pierwsze miesiące działalności herosa to lekka partyzantka i próba definicji samego siebie. Wszak nawet sam Mroczny Rycerz latał po Gotham w fioletowych rękawiczkach. Flash w tym okresie radzi sobie odrobinę sprawniej, czego dowodem może być podróż w czasie. Wprawdzie nieco niezamierzona, ale będąca początkiem czegoś więcej niż przedstawienie się światu i unikanie nieprzychylnych mu władz. Flash dokonuje skoku w przyszłość, gdzie spotyka się z Allenem-weteranem. Na miejscu okazuje się, że jego miasto znajduje się pod butem dość twardego łotra, a sam Flash, zamiast superbohaterskiego splendoru, musi zadowolić się rolą rebelianta. Gdy młodziak wraca do siebie, znajduje odpowiedzialnego za całe zamieszanie i próbuje zdusić zagrożenie w zarodku. Fantastyka wielokrotnie nauczyła nas jednak, że taka zabawa z kontinuum czasoprzestrzennym kończy się zazwyczaj niekorzystnie dla manipulujących.

Flash: Rok pierwszy, jako istotny punkt w życiu pierwszoligowego herosa DC, mógłby być czymś bardziej ekskluzywnym. Osobną miniserią, podpiętą pod DC Black Label, stworzoną przez innych autorów niż ci prowadzący główną serię. Wydawca najwyraźniej nie ceni sobie Najszybszego Człowieka na Ziemi jak Mrocznego Rycerza i wcisnął historię między bieżącą akcję runu Williamsona. O ile nie mam zarzutów co do samego autora, bo poradził sobie o wiele lepiej niż już nie tak wielki jak dawniej Miller z pierwszym rokiem Supermana, to forma wydania jest zbyt skromna i dość bezpieczna. Historia tego formatu powinna oferować coś więcej niż przyzwoitą opowieść, poziomem niewykraczającą znacznie poza średnią. Niezrozumiałe przeze mnie wrzucenie początków herosa w sam środek zaawansowanej fabularnie serii ma jednak plus. Jeśli nie sięgnąłeś dotąd po Flasha, to teraz możesz to zrobić bez obaw, że trafisz w sam środek niezrozumiałej akcji.

Strona komiksu Flash: Rok pierwszy

Przeciwnicy Flasha stanowią osobną klasę łotrów w świecie DC. Łotrów, powiedziałbym, dedykowanych. Spora część z nich opiera swe zdolności na celowym zatrzymaniu/oszukaniu/zdezorientowaniu speedstera. Jeden chce go zamrozić, a inny spalić. Kolejny używa luster, a jeszcze inny wymyślnych sztuczek. Czemu to piszę? Występujący tu antagonista również dysponuje zdolnościami niwelującymi szybkość Allena. Ma w sobie jednak coś, co czyni z niego nieco większy kaliber, a przynajmniej tak pokazała przyszłość. Nowy arcyłotr na miarę Grodda? Nie do końca… Po raz kolejny odnoszę wrażenie, że Williamson nie rozwija w pełni skrzydeł, choć to wcale nie musi być jego wina. Tytuły z największymi herosami mają swoje obostrzenia, przy których swobodne mieszanie i wprowadzanie nowości w świat postaci nieźle przyjmowanej przez młodszą publikę, jest ryzykiem dla wydawcy.

Aczkolwiek nie chcę tu demonizować DC. Pomysły scenarzysty często wykraczają poza standardy cenione przez jego pracodawcę, ale tam, gdzie może poruszać się swobodniej, widać, że rozumie swego bohatera. Genezę herosa, gdzie piorun i chemikalia zamieniły lekko nieobecnego i spóźnialskiego śledczego w człowieka, przy którym Kal-El pozostaje w tyle, znamy już od wielu lat, ale jej przypomnienie i nadanie odświeżonego charakteru jest najjaśniejszym punktem tego tomu. Widzimy też pierwsze występy stałych wrogów Flasha, co ponownie daje znać, że Flash: Rok pierwszy powinien być nieco dłuższą historią.

Strona komiksu Flash: Rok pierwszy

Jak najlepiej ocenić ten tom? Nie jest to klejnot sztuki komiksowej jak Batman: Rok pierwszy, ale jak wspomniałem, Joshua Williamson stworzył coś lepszego niż bełkotliwy Superman: Rok pierwszy,paradoksalnie również Franka Millera. Skala oceny jest więc niemała, ale ten, kto jest na bieżąco z Flashem wie, że seria trzyma zadowalający poziom i gdyby więcej ongoingów z trykociarzami miało się równie dobrze, może i dałoby się prowadzić je bez udziwnień, restartów i prób taniego zszokowania czytelnika. Dwunasty już tom (chociaż bez numeru na grzbiecie) to udany początek historii Szmaragdowego Sprintera, choć nie wykorzystujący pełni swojego potencjału.


Okładka komiksu Flash: Rok pierwszy

Tytuł oryginalny: Flash: Year One
Scenariusz: Joshua Williamson
Rysunki: Howard Porter
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 132
Ocena: 70/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?