Valerian i miasto tysiąca planet to bez wątpienia jedno z większych rozczarowań tego roku. Choć sam osobiście nie podpisuje się pod całą krytyką, jaka spadła na ten film, niewątpliwym jest, że patrząc na nakłady oraz cały hype związany z premierą, mógł (a nawet powinien) być lepszy. Nie jest, co wyrażają także wyniki finansowe. Film na całym świecie zarobił, jak na razie, około 220 milionów dolarów, co oznacza, że zwrócił się z naprawdę niewielką nawiązką. Mimo tego Luc Besson wciąż ma nadzieję, że dane mu będzie kiedyś nakręcić sequel.
Nie wypuściliśmy filmu równocześnie na całym świecie. Teraz jest we Włoszech, została m.in. Japonia, więc uważam że na razie jest trochę za wcześnie na wyroki. Valerian ma już jednak bardzo dużą bazę fanów. Jestem tym zaskoczony. Codziennie otrzymuje wiadomości, w których ludzie wręcz krzyczą z prośbami o sequel. Odbiór wśród widzów uważam więc za pozytywny.
Zobacz również: Valerian i miasto tysiąca planet – recenzja
Besson ma więc nadzieje, że ta duża, według niego, baza fanów poniesie film do przodu, dzięki temu przekona producentów, aby dali mu jeszcze kiedyś popracować nad drugą częścią.
Życzyłbym każdemu rezyserowi takiego wstępu. Wydaje mi się bardzo dobry. Teraz w kinach jest inaczej niż 5 czy 10 lat tamu. Sposób, w jaki ludzie oglądają filmy, jest zupełnie odmienny. Ludzie są bardzo zajęci, chodzą do kina, jednak swój film możesz zaoferować im na około 3 tygodnie. Szybko korzystają z VOD, DVD i innych sposóbów dystrybucji. Gdy robiłem Leona albo Piąty Element, film był w kinie 10-15 tygodni. Poczekajmy więc do końca, wtedy będziemy osądzać. Pierwsze wnioski powinniśmy wyciągać po premierze kinowej, DVD i VOD. Wtedy można będzie w pełni określić, jak publiczność widzi film.
https://www.youtube.com/watch?v=bfV77OFy7Do
Jak widać, francuski reżyser cały czas jest pełen nadziei. Chyba że jest to tylko poza śmiechu przez łzy, kolejny raz mająca na celu zwrócenie uwagi na jego nie do końca udany film.
źródło: Bleedingcool.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe