Boyka: Undisputed IV – recenzja najlepszej kopaniny roku

Najbardziej kompletny wojownik na świecie powraca. Scott Adkins, najlepszy obecnie zachodni aktor specjalizujący się w sztukach walk, raz jeszcze odgrywa ikoniczną rolę Yurija Boyki. Sama seria zaś stawia na nowe otwarcie i zrywa z więziennym klimatem. Zakończenie poprzedniej części nie pozostawiło zresztą innego wyboru. Choć mimo że główny bohater jest już wolnym człowiekiem, w głębi duszy wciąż próbuje wyzwolić się z okowów złych czynów, które popełnił w przeszłości.

Jego drogą do odkupienia ma być wykorzystanie otrzymanego od Boga talentu. Dlatego też Boyka nie przestaje walczyć o zawodowstwo, a realizując swoje marzenia pomaga chociażby miejscowej parafii. Punktem zwrotnym okazuje się być pojedynek, w którym przypadkowo ginie przeciwnik Yurija. Wojownik w obawie, że znów staje się tym samym zaślepionym przemocą bufonem co dawniej, postanawia wyruszyć do małej ruskiej mieściny prosić o przebaczenie żonę, której męża nieumyślnie zabił. Na miejscu okazuje się, że samotną wdowę próbuje zawłaszczyć bezwzględny szef lokalnej mafii, trzymający całe miasto w ryzach.

Undisputed III idealnie utylizował klasyczną formułę kina kopanego – turniej sztuk walk rodem z Wejścia smoka. Przez wykorzystanie sprawdzonego konceptu łatwiej mógł stać się tak fantastyczną produkcją. Recenzowana tu czwórka to z kolei dramat z silnym przesłaniem o moralności, nawiązującym do azjatyckich filmów o sztukach walk jak chociażby trylogia Ip Man czy Nieustraszony, gdzie prócz pokonania przeciwnika w walce liczy się też zachowanie czystego sumienia. Sam koncept na dalsze losy postaci twórcy wymyślili całkiem słusznie i mieli faktyczne ambicje by skupić się też na wewnętrznych zmaganiach bohatera z samym sobą. Nie do końca sprawdziło się natomiast wykonanie i realizacja.

Zobacz również: Savage Dog – tak kręcono walki w filmie

Gdzieś na etapie przygotowań do produkcji musiało dojść do poważnego konfliktu w wizji twórczej, gdyż z prac nad filmem zrezygnował reżyser dwóch poprzednich części, Isaac Florentine, a zastąpiono go Todorem Chapkanovem, mającym na koncie takie „hity” jak Thor: Młot bogów, Vampyre Nation: Nacja wampirów czy Kryształowe czaszki. Spec od dramatów to na pewno nie jest, więc może dlatego też produkcja przerysowuje tych bohaterów, których nie powinna. Główna kobieca bohaterka przeżywa częste wahania nastrojów, a małomiasteczkowy mafiozo zachowuje się, jakby władał połową Rosji przynajmniej. Zabrakło natomiast jakiegokolwiek nakreślenia sylwetek przeciwników, z którymi mierzy się Boyka. Tutaj na ringu Yuri niszczy praktycznie samych anonimów. Jeden z nich to po prostu zbyt pewny siebie laluś, a tak reklamowanego olbrzyma Koszmara wstawiono zupełnie na doczepkę, stawiając jedynie na jego fizyczny wygląd, ale pod tą kupą mięśni i kilkoma groźnymi krzykami nie ma zupełnie żadnej postaci, nie ma on praktycznie żadnego dialogu, a po przegranej znika w magiczny sposób.

Co gorsza, przez taką a nie inną konstrukcję fabuły walki są mniej zróżnicowane. Boyka bierze udział praktycznie w każdej z nich, a wszyscy wojownicy prezentują podobny styl walki. Zabrakło kogoś pokroju Lateefa Crowdera i jego Capoeiry. Jednak najgorszy grzech ukazanej historii, to że finałowe starcia, jak się okazuje, nie mają żadnej stawki, nic nie wnoszą i nic nie zmieniają. Tutaj ewidentnie scenarzysta zawalił, chcąc dostarczyć emocjonujący finał przekombinował i odszedł w całości od kina kopanego ku taniej sensacji. Chociaż słodko-gorzki epilog ładnie nawiązuje do pierwszej części i postaci Wesleya Snipesa.

Zobacz również: Hard Target 2 – zwiastun filmu ze Scottem Adkinsem

Duży plus można natomiast postawić za fakt, że same walki wyglądają naprawdę przyzwoicie. Pełno w nich efektownych kopniaków z powietrza i do sprawności fizycznej Adkinsa nie można się za nic przyczepić. Ewentualnie już nie czuć tego efektu świeżości jak w trójce, ale problem ze starciami wręcz zdecydowanie wynika przede wszystkim ze względów fabularnych, wymienionych w poprzednim akapicie. Wiele dobrego zmieniłaby też zmiana lokacji, bo przecież Boyka nie musi walczyć tylko w ringu.

Także powodów do narzekania nie brakuje, a Undisputed III pozostaje niedoścignionym ideałem. Jednakże nie można zapomnieć, że wciąż nikt nie przeklina tak soczyście jak Scott Adkins z rosyjskim akcentem. W tym całym rozgardiaszu Yuri Boyka faktycznie dojrzewa i tak teraz staje się jeszcze bardziej kompletnym wojownikiem nie tylko przez wykonywanie dodatkowego obrotu przy kopnięciu, ale też rozwoju duchowym, choć na codzień to istny wściekły pies, niepałający empatią do całego świata. Nie brzmi to może najciekawiej, ale przy właściwej otoczce oraz zdolnym reżyserze pójście w ambitniejsze, obyczajowe klimaty może wyjść naprawdę dobrze. Producent Londynu w ogniu i Mechanika: Konfrontacji chciał odejść od czysto gatunkowej naparzanki kina klasy B, lecz zatrudnił u sterów wspomnianego Chapnkanova, typowego wyrobnika od mało ambitnych i kiczowatych filmów rozrywkowych.

Zobacz również: Triple Threat – zwiastun kopaniny w gwiazdorskiej obsadzie

Paradoksalnie w kinie kopanym, nie tylko o bicie się po buziach chodzi. Kapitalny finał poprzedniej części zbudowało przecież obwiązywanie kolana ścierą od podłogi oraz zmieniająca sympatię publika, zaczynająca coraz głośniej skandować „Boyka”. Tych drobnych smaczków, budujących klimat i napięcie nie ma za bardzo w czwórce i dlatego kieruję sporo pretensji w stronę reżysera. Zabrakło też innych dobrych aktorów specjalizujących się w sztukach walki, ale obeznani w temacie profesjonaliści, czyli choreograf pojedynków i odtwórca głównej roli, Scott Adkins, po raz kolejny pokazali najwyższą klasę. Boyka: Undisputed nie do końca sprawdza się w warstwie dramatycznej, która z kolei przeszkadza efektownemu mordobiciu, jednak to wciąż świetne kino kopane z jednym z najbardziej ikonicznych bohaterów w tym gatunku. Od jakiegoś czasu film można bez przeszkód obejrzeć na Netflixie, do czego serdecznie zachęcam. Jak by nie patrzeć, to wciąż rozrywka na bardzo dobrym poziomie.  

Dziennikarz

Miłośnik prawdziwego kina, a nie tych artystycznych bzdur.
Jeśli masz ciekawy temat do opisania, pisz tutaj - [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?