Młodzi Tytani: Raven – recenzja komiksu

Młodzi Tytani: Raven to drugi (obok Catwoman – W blasku księżyca) komiks, który zainicjował nową linię wydawniczą Egmontu – DC powieść graficzna 13+, skierowaną, jak sama nazwa wskazuje, do młodych czytelników. Z naszej recenzji albumu o Selinie Kyle wiecie już, że na start mogło być zdecydowanie lepiej. Sprawdźmy, czy druga propozycja, skupiająca się na zdecydowanie mniej popularnej postaci Rachel Roth, jest warta większej uwagi.

Słowem wstępu – Raven jest członkinią grupy Młodych Tytanów (Teen Titans) i charakteryzuje się nadprzyrodzonymi mocami – jako empatka potrafi między innymi manipulować emocjami i naginać ludzką wolę. Jej ojcem jest demon Trigon, więc posiada też szereg innych umiejętności – potrafi na przykład opuścić swoją cielesną powłokę pod postacią kruka, czy władać magią i się teleportować. Nie do końca zwykła nastolatka, prawda?

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/raven_p1.jpg

Strona komiksu Młodzi Tytani: Raven

Jednak w albumie Młodzi Tytani: Raven poznajemy Rachel jako bardziej bezbronną siedemnastolatkę. Dziewczyna przeżyła groźny wypadek samochodowy, w którym zginęła jej zastępcza mama, ona sama zaś w wyniku odniesionych urazów straciła pamięć o sobie i swoich umiejętnościach. Kiedy więc wprowadza się do Nowego Orleanu, może zaczynać wszystko od nowa i kształtować samą siebie w dowolnym kierunku. Możemy jednak być pewni, że jej moce szybko dadzą o sobie znać.

Autorką Młodzi Tytani: Raven jest pisarka Kami Garcia, która ma na koncie kilka powieści dla młodzieży. Podobnie jak w przypadku scenarzystki Catwoman – W blasku księżyca, tak i jej książki okupowały listy bestsellerów New York Timesa. Garcia jednak dużo lepiej poradziła sobie w świecie komiksowym. Wybrała mniej znaną postać i skupiła się tylko na kilku wątkach związanych z jej dorastaniem. A przyznacie, że pozbawiona pamięci siedemnastolatka, zmagająca się z jednej strony z pierwszym zauroczeniem i tzw. „motylkami w brzuchu”, a z drugiej z manifestacją swoich dość przerażających mocy, jest wdzięcznym tematem na opowieść.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/raven_p2.jpg

Strona komiksu Młodzi Tytani: Raven

Relacje pomiędzy Rachel i innymi uczniami szkoły, do której uczęszcza, są stosunkowo autentyczne. Może niektóre dialogi nastolatków wydają się nieco – jak to mówi młodzież – „cringe’owe”, ale mówię to teraz z pozycji „dziadersa”. Ale jakby tak sięgnąć pamięcią do czasów szczenięcych i przeczytać SMS-y czy wiadomości na Gadu-Gadu (!), które pisałem do płci pięknej mają szesnaście czy osiemnaście lat, pewnie teraz złapałbym się za głowę. Uczciwie więc rzecz biorąc, te swoiste podchody do pierwszych „miłości” muszą charakteryzować się brakiem wprawy, nieśmiałością (lub nadmierną śmiałością) i być po prostu pokraczne, ale na swój sposób urocze.

O wiele gorzej wypada druga część Młodzi Tytani: Raven, kiedy sprawy nastolatków schodzą na drugi plan, a zaczyna się metafizyczny pojedynek z demonem. Tu bardziej wykazać się może niedoświadczony rysownik Gabriel Picolo, którego prace utrzymane w biało-szarej kolorystyce wypadają całkiem nieźle i czytelnie. Tam gdzie trzeba, artysta stosuje subtelne zabiegi, rzadko decydując się na szarżowanie, dobrze radzi sobie też z portretowaniem emocji. Podobało mi się użycie pełniejszej gamy kolorów w momentach, kiedy Rachel przeżywa szczęśliwe chwile i momenty zauroczenia. Nie dajcie się jednak zwieść, bo komiks ten to także momenty gorzkich rozczarowań.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/raven_p3.jpg

Strona komiksu Młodzi Tytani: Raven

Młodzi Tytani: Raven to ta ciekawsza pozycja z dwóch, które otworzyły nową linię komiksów od Egmontu. Nie jest pozbawiona oczywiście kilku wad – widać na przykład, że była tworzona pod konkretny szablon. Obowiązkowo przecież w takiej opowieści musi znaleźć się wątek homoseksualny – w tym przypadku na całych dwóch stronach i… tyle. Nie przestaje mnie zaskakiwać, że twórcy nie dostrzegają, iż tak absurdalnie szczątkowe i pobieżne wrzucenie takich wątków tylko po to, żeby w ogóle były i „reprezentowały”, w oczach wielu odbiorców może przynosić zupełnie odwrotny skutek. Zamiast zbudować wokół wątków LGBT ciekawą i wartościową historię, spłyca się je i czyni pomijalnym i mało ważnym – czymś, o czym trzeba jedynie wspomnieć bez żadnej głębi i kontekstu, odhaczyć, żeby nikt się nie czepiał i lecieć dalej. No ale takie podejście to temat na zupełnie inną rozprawkę.

Czy warto sięgnąć po Młodzi Tytani: Raven? Tak, szczególnie jeśli do wyboru póki co mamy jeszcze tylko opowieść o Catwoman, która wypada po prostu słabiej. Oczywiście mamy do czynienia z uproszczoną opowieścią, z nieco zmarnowanym potencjałem, ale jednocześnie jest coś szczerego i ujmującego w tym szukaniu samej siebie, dojrzewaniu, pierwszych miłościach i rozczarowaniach. Może gdyby Garcia skupiła się tylko na tym i darowała sobie pójście w paranormalny, superbohaterski aspekt w finale, komiks zyskałby jeszcze więcej? Jestem o tym przekonany. Jestem też ciekaw czym zaskoczą kolejne zapowiedziane (na maj) albumy z cyklu, których bohaterkami będą Oracle i Wonder Woman.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/453/059/453059/1609860402/800.jpg

Okładka komiksu Młodzi Tytani: Raven

Tytuł oryginalny: Teen Titans: Raven
Scenariusz: Kami Garcia
Rysunki: Gabriel Picolo
Tłumaczenie: Alicja Laskowska
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 172
Ocena: 60/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?