Halt and Catch Fire powraca z czwartym i ostatnim sezonem. Po ciężkich początkach, serial AMC, który miał zastąpić Mad Mena, wskoczył na telewizyjne wyżyny. Niestety, pozostaje pomijany we wszelkiego rodzaju nagrodach. A nie powinien.
Już na koniec trzeciego sezonu zaliczyliśmy skok w przyszłość – do początku lat 90. Bohaterowie Halt and Catch Fire wpadają na kolejny rewolucyjny pomysł, który ma zmienić przyszłość branży komputerowej. Niestety, jak się dowiadujemy z pierwszych dwóch odcinków czwartego sezonu, nie wszystko ułożyło się po ich myśli. Joe (Lee Pace) ciągle trzyma się pomysłu sprzed trzech lat i ani myśli z niego zrezygnować, podczas gdy Gordon (Scoot McNairy) odnosi niemały sukces, prowadząc ich firmę. Donna (Kerry Bishe) stoi na czele firmy i jest tą złą, która akceptuje bądź odrzuca propozycje start-upów (tak, już w latach 90.). Cameron (Mackenzie Davis) powraca z Japonii, aby promować nową grę i dzięki temu, machina czwartego sezonu rusza z kopyta.
Zobacz również: The Defenders – recenzja 1. sezonu
Halt and Catch Fire od początku był serialem o przyszłości. Każdy z naszych bohaterów pragnął zmienić oblicze branży komputerowej i zostać zapamiętanym, jako twórca czegoś przełomowego. Na początku był to komputer, później gry i portale społecznościowe, a teraz przeglądarki internetowe. Z Joe ciągle płynie taki sam entuzjazm, jaki pokazywał już w pierwszym sezonie. Teraz jednak wydaje się być bardziej zdystansowany, chce robić swoje i nie utrudniać nikomu życia.
Drugi odcinek czwartego sezonu to po prostu majstersztyk w wykonaniu Pace’a i Davis. Ich bohaterowie po latach spędzonych osobno, na powrót się odnajdują… rozmawiając przez telefon. Spędzają cały dzień wisząc na kablu i „update’ują” siebie nawzajem o własnym życiu i nie tylko. Śmiało można tą rozmowę porównać do czytania kolejnych facebookowych statusów dawno nie widzianych kolegów ze szkoły. Wiemy jednak, że pomiędzy Joe i Cameron to coś więcej.
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 3. sezon Narcos (odcinki 1-5)
Można powiedzieć, że każdy z bohaterów Halt and Catch Fire znalazł przepis na siebie. W końcu robi to, w czym jest dobry. Tym piękniej obserwuje się ewolucje ich wszystkich i zmianę w osobie czarnego charakteru serialu. Miejsce kiedyś obsadzone przez Joe zajął ktoś inny i trzeba przyznać, że wychodzi jej to znakomicie.
Halt and Catch Fire to serial z klasą. Opowiada nie tylko o przyszłości, ale też o przeszłości, pokazując jak dwoje ludzi może kilka razy stracić kontakt, żeby potem na powrót się odnaleźć i bez krępacji nadrobić stracony czas. Te interakcje międzyludzkie są kluczowe dla produkcji, która opowiada przecież o rozwoju branży IT, przez którą teraz ów interakcje zanikają lub sprowadzają się do komunikatorów.
Po słabszym pierwszym sezonie, już w drugim serial rozpoczął drogę ku górze i teraz wydaje się być w najwyższej formie. Z jednej strony szkoda, że to już ostatnie, co zobaczymy, z drugiej jednak premierowe odcinki zapowiadają coś naprawdę genialnego.
ilustracja wprowadzenia: AMC