Młodość i doświadczenie
Ma zaledwie dwadzieścia sześć lat, a już zdążyła wziąć udział w trzydziestu siedmiu produkcjach kinowych i telewizyjnych. Przed Brie Larson, do niedawna słabo rozpoznawalną, świat stoi teraz otworem – głównie dzięki występowi w filmie Lenny’ego Abrahamsona „Pokój”. Dostała za tę rolę Złoty Glob, BAFTA, a wczoraj do kolekcji dorzuciła Oscara.
Brie Larson bardzo wcześnie zdecydowała, co chce robić w życiu: Miałam trzy lata, kiedy powiedziałam mojej mamie, że wiem, co jest moim przeznaczeniem i że chcę być aktorką. Niewykluczone, że między innymi ta deklaracja zaważyła na tym, że gdy jej rodzice się rozwiedli, podjęli decyzję, że Brie przeniesie się wraz z matką i siostrą do Los Angeles. Z Kalifornią związana jest od zawsze: urodziła się w Sacramento, aktorstwo studiowała w American Conservatory Theater w San Francisco (co ciekawe, wcześniej nie chodziła do szkoły, uczyła się w domu). Przekonanie, że aktorstwo jest jej powołaniem uchroniło ją od rezygnacji, gdy uznawała, że poruszanie się w przemyśle filmowym jest zbyt trudne i nie otrzymuje ról, które by chciała. I chociaż swoich sił próbowała w wielu innych dziedzinach, jak fotografia, dekorowanie wnętrz, a nawet tresura zwierząt, to ostatecznie jednak zawsze wracała do swojej pierwszej, wielkiej miłości, godząc się z tym, że show biznes jest jaki jest i nic się z tym nie da zrobić: Jestem przyzwyczajona do pływania z piraniami. W sumie nie są one takie złe. Przez lata grywała głównie mniejsze role, nie stroniąc przy tym od żadnego typu kina. Wciąż pojawia się – i w nich jest najlepsza – w skromnych, niskobudżetowych, festiwalowych filmach, jak „Don Jon” Josepha Gordona-Levitta, pokazywane w Sundance „Cudowne tu i teraz” Jamesa Ponsoldta oraz „Przechowalni numer 12” Destina Crettona, za który otrzymała Nowojorską Niezależną Nagrodę Filmową Gotham, swoje pierwsze aktorskie wyróżnienie. Uważni widzowie mogli ją też zauważyć w produkcjach komercyjnych, jak „Scott Pilgrim kontra świat” Edgara Wrighta, czy „21 Jump Street” Phila Lorda i Christophera Millera. Larson postawiła już także pierwsze kroki po drugiej stronie kamery. W 2012 roku, wraz z Jessie Ennis i Sarah Ramos, napisała scenariusz, wyreżyserowała i wyprodukowała krótkometrażowy film „The Arm”, co przyniosło im Nagrodę Specjalną Jury za komediowy rys historii na festiwalu w Sundance. Jednak przełom w jej karierze nastąpił dopiero niedawno, gdy irlandzki reżyser Lenny Abrahamson powierzył jej główną rolę w filmie „Pokój”.
Zrealizowany na podstawie książki Emmy Donoghue, bazowanej na koszmarze, jaki swojej córce sprawił w Austrii Josef Fritzl, to historia nastoletniej Ma, która pewnego dnia zostaje porwana przez nieznajomego mężczyznę i kolejne sześć lat przetrzymywana jest w niewielkim pomieszczeniu. Na początku widz wie tylko tyle, co jej, spłodzony z oprawcą, pięcioletni syn Jack, który wierzy, że wnętrze pomieszczenia jest całym światem, zaś wszystko co na zewnątrz jest nierealne. Przed Larson stało zatem niezwykle wymagające zadanie: z jednej strony musiała wiarygodnie przedstawić tragedię więzionej przez długi czas osoby, z drugiej niezwykłą więź z synem, którego obdarza bardzo silnym uczuciem. Gdy obojgu udaje się ostatecznie wydostać na wolność, dla każdego z nich znaczy to coś innego: Jack, który nigdy nie zaznał innego życia i był chroniony przez matkę, ma przed sobą tylko przyszłość, natomiast Ma, pamiętająca swoją przeszłą egzystencję musi najpierw wrócić do normalności. Ich losy są na zawsze splecione, Ma powinna sobie z tym poradzić przede wszystkim dla Jacka, ale też tylko dzięki niemu ma szansę na nowy początek. Brie Larson starannie przygotowywała się do tej wymagającej roli: na miesiąc zamknęła się w domu, w trakcie tej dobrowolnej izolacji prowadziła dziennik swojej bohaterki, próbując jak najlepiej zrozumieć, co mogła przeżywać. Najważniejszym elementem była jednak relacja z grającym Jacka dziewięcioletnim Jacobem Tremblay’em – szybko przypadli sobie do gustu, dzięki czemu wspólnie stworzyli na ekranie jedną z najbardziej wiarygodnych kreacji ostatnich lat. Spędzali ze sobą niemal każdą chwilę, a reżyser Lenny Abrahamson stwierdził w którymś momencie, że Larson musiała brać specjalne nadgodziny. Zaś ona sama przyznała: Kiedy zgodziłam się wystąpić w tym filmie, zgodziłam się też wziąć odpowiedzialność za tego chłopaka. To nie mogło wyglądać tak, że kiedy tylko ktoś krzyknie: „cięcie”, to moja praca się kończy. Zbudowanie prawdziwej relacji i głębokiej przyjaźni z Jacobem było niesamowicie ważnym elementem w tworzeniu tego filmu. Prawdopodobnie właśnie z powodu tak wielkiej wiarygodności uczucia łączącego Ma i Jacka „Pokój” robi na widzu wielkie wrażenie – to film, którego jeszcze długo po końcu seansu nie sposób zapomnieć.
Sukces filmu Abrahamsona dla większości widzów, a prawdopodobnie również dla samych twórców, był jednak wielkim zaskoczeniem. Dzieło zdobyło już pięć nagród i dwadzieścia cztery nominacje, które wkrótce mogą zmienić się w wyróżnienia, zwłaszcza dla Brie Larson. Jej życie zmieniło się z dnia na dzień, stała się rozpoznawalna, a ludzie nabrali ochoty, by dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Sama przyznaje: Zezwolenie światu na to, by cię oglądał jest przerażające. To bardzo trudne patrzeć na siebie i widzieć się jako normalną ludzką istotę, taką samą jak wszyscy inni. Po prostu myślisz, że wszyscy dookoła cię oceniają. Wielkie zmiany w życiu Brie Larson ilustruje związana ze Złotymi Globami anegdota. Kilka lat temu Brie wybrała się na ich rozdanie jako osoba towarzysząca 80-letniej sąsiadce, która chciała, by pojechały wcześniej, żeby na pewno znaleźć miejsce parkingowe. W efekcie przybyły na miejsce tak wcześnie, że organizatorzy byli dopiero w połowie przygotowań do ceremonii – Larson podsumowała to wydarzenie stwierdzając, że w tym roku nie miała już problemu z zaparkowaniem samochodu. Zapytana, jak relaksuje się w trakcie długiego sezonu nagród filmowych (a z powodu kolejnych nominacji uczestniczy w niemal wszystkich ceremoniach), powiedziała, że zainteresowała się niedawno grą Jigsaw Puzzle, w której codziennie można ułożyć nowe obrazki. Jednak najważniejsze wsparcie daje jej partner, Alex Greenwald, wokalista rockowego zespołu Phantom Planet.
Brie Larson ma też inne związki z muzyką, w 2003 roku umieściła na swojej stronie internetowej skomponowane i napisane przez siebie utwory i tym samym zaczęła działalność wokalną. Dwa lata później zaowocowało to wydaniem, jak na razie, jedynego albumu „Finally Out of P.E.” oraz trasą koncertową, na którą pojechała razem z Jessem McCartney’em. Ostatni koncert Larson zagrała w 2010 roku i jak dotąd nie ukazał się planowany drugi album. Nie należy chyba spodziewać się tego w najbliższej przyszłości. Po sukcesie jaki odniosła dzięki roli w „Pokoju” kwestią czasu są zapewne kolejne propozycje filmowe: aktualnie aktorka przebywa na planie „Kong: Skull Island” w reżyserii Jordana Vogt-Robertsa. Z drugiej strony: nigdy nie mów nigdy. Brie Larson jest na topie i tylko od niej zależy, jak wykorzysta tę wielką szansę.