Królewicz Olch – recenzja nowego filmu Kuby Czekaja

Kuba Czekaj coraz częściej pojawia się na językach, gdy rzucony jest temat młodych, zdolnych proroków nowej fali polskiego kina (czymkolwiek ona miałaby być). Zgarnął chłopak kilka nagród już w czasach studenckich, pokazał swój duży metraż w ubiegłym roku i ciągle się mówi, że nie zwalnia tempa. Królewicz Olch zresztą miał być jego wprawką reżyserską, ale między czasie powstało Baby Bump, którego sam reżyser uważa za takie trochę „dziecko na boku”. Krytycy uważają, że udane. Pierworodny w tym czasie dojrzewał, a Królewicz Olch właśnie wchodzi na ekrany.

Bohaterem tego filmu jest Chłopiec, tak po prostu, bo reżyserowi zależało chyba na wpakowaniu w niego wielu uniwersaliów dotyczących życia wchodzącego w dorosłość młodego człowieka. To zdolny nastolatek, dobrze radzący sobie w szkole, nieco zagubiony, nadmiernie wrażliwy, żyjący w świecie analogicznym do obiektu swoich naukowych fascynacji. Chłopiec bowiem interesuje fizyką kwantową i teorią wielu światów. Jeśli chodzi o multiwersum, to wypełnia ono również jego codzienność – skonfliktowany z apodyktyczną Kobietą, żywiący ambiwalentne uczucia wobec Mężczyzny, czyli w świecie Czekaja są to matka i ojciec. Jego rzeczywistość pełna jest paradoksów temporalnych i logicznych, wiec niepewność poznawcza udziela się widzowi. Czujemy, dzięki wizualiom i pulsującej muzyce, uścisk codzienność na szyi Chłopca, odpływamy wraz z nim do innych światów, a przede wszystkim przypominamy sobie własne dojrzewanie.

Bez obaw jednak, bo metafory u Czekaja są w większości przejrzyste – począwszy od parafrazy ballady romantycznej Goethego (dwutorowe widzenie świata przez ojca i syna), do którego nawiązuje tytuł, aż po wszelkie symbole związane z obsesjami artystycznymi Czekaja. Są to: wspomniane dojrzewanie, zagubienie, rytuały przejście, kompleks edypiański, który nie wydaje się tak złowieszczy jak w Baby Bump, ale obaj bohaterowie tych filmów na końcu buntują się przeciwko regułom i normom świata zewnętrznego. Tutaj owa normalność, reprezentowana jest przez aktorów: Agnieszkę Podsiadlik i Sebastiana Łacha. Wcielający się w głównego bohatera Stanisław Cywka jest natomiast reprezentantem chaosu zagnieżdżonego w sercu młodych ludzi. To miejsce niedostępne dla normalsów i aktor – choć debiutant – świetnie sobie radzi z niełatwym materiałem, który wyleciał spod palców Czekaja.

Mówiono, że cechą charakterystyczną jego twórcy są umowność i komiksowość, a nawet teledyskowość. Królewicz Olch kroczy inną ścieżką – mamy tutaj elementy baśni zmiksowanej z teatrem, gry komputerowej o zagubionym w magicznym świecie protagoniście oraz horroru. Jednocześnie warto myśleć o tym filmie jako metaforze zrzucania skóry, opowieści o rytuałach przejścia oraz uświadamianiu sobie, że nawet jeśli nasza głowa zakleszczyła się między światami, to nigdy nie będziemy w jego centrum. To chyba dobra informacja, bo punktami orientacyjnymi w naszym życiu musi być raczej ten Drugi i o tym ten film jest.

Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe M2 Films

Redaktor

Z wykształcenia polonista i kulturoznawca. Stworzyły go filmy, może go też zabiją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?