Na pierwszy rzut oka : 2. sezon serialu Preacher

Preacher jest ekranizacją głośnego komiksu Gartha Ennisa i Steve’ a Dillona- serii należącej do kanonu najlepszych powieści graficznych. Kontrowersyjna tematyka, obrazoburcze motywy i oryginalne postaci to zaledwie wierzchołek góry lodowej, zarówno w przypadku komiksu, jak i serialu. Obraz Sama Catlina i Setha Rogena oferuje również niepowtarzalny klimat i potężną dawkę czarnego humoru przy akompaniamencie wybornej muzyki. Drugi sezon rzuca bohaterów na głębokie wody- od tej pory Jesse Custer będzie musiał bowiem mierzyć się ze Świętym od morderców. 

 fot. Materiały Prasowe

Po szokującym finale poprzedniego sezonu trójka bohaterów wyrusza w poszukiwaniu Boga w głąb kraju, a konkretniej- niezbyt malowniczo przedstawionego stanu Teksas. Już samo otwarcie odcinka i wybuchowo zakończony pościg zadowala spragnionego wrażeń widza.. Dalej jest równie dobrze- w drodze bohaterowie goszczą u jednego z przyjaciół po fachu Jasse’ go- kaznodziei Mike’ a. Przekonują się dzięki niemu, jak wyglądają skuteczne metody na radzenie sobie z uzależnieniem od internetu i innych używek, oraz trafiają na mocny trop Stworzyciela prowadzący do miejsca, gdzie nikt nie na pewno nie szuka Boga. Po drodze trafia się kilka okazji do użycia Genesis, a wzajemne relacje między trójką bohaterów zaczynają być coraz bardziej napięte. Wisienką na torcie jest pojawienie się mocnego czarnego charakteru- Świętego od morderców, istoty, która znaczy swój szlak trupami i z którą nie warto zadzierać. Przeniesienie tej postaci z kart komiksu wyszło twórcom bardzo dobrze- antybohater wygląda naprawdę groźnie, a dźwięk ostróg towarzyszący jego krokom dodaje mu nieco grozy.

Drugi sezon serialu o kaznodziei obdarzonym piekielno-niebiańską mocą utrzymuję klimat poprzedniego sezonu. Ponury i groteskowo brutalne realia stanu Teksas, rzeczywiste postaci, które wydają się nierzeczywiste i istoty nadprzyrodzone, których istnienie zdaje się przeczyć ludzkiemu rozumowi. Pierwszy odcinek to otwarcie z przytupem- dobrze znana już groteskowa makabra, czarny humor i ten niepowtarzalny klimat południa USA. Ogromne połacie terenu, z wysepkami stacji benzynowych, przydrożnych barów i prowincjonalnych mieścin, które lepiej omijać szerokim łukiem. Nie mogłem też przejść obojętnie obok muzyki, która jak w poprzednim sezonie, będącej zresztą uzupełnieniem ujęć przedstawiających wyżej wymienione widoki. Tym razem twórcy zaserwowali nam odrobinę jazzu, który, jak widać ma swoich wiernych fanów wśród bohaterów serialu. Czymś, co uwielbiam w tej serii jest humor- w brutalny, lecz nie prymitywny sposób dający w twarz uczuciom religijnym. Nie jestem zwolennikiem otwartego atakowania jakiejkolwiek religii, ale Preacher po prostu po mistrzowsku pozwala sobie na prztyczki w stronę religijności ludzi południa Stanów Zjednoczonych.

fot. Materiały Prasowe

Odcinek zatytułowany On the Road nie zawiódł mnie, choć po naprawdę widowiskowym finale poprzedniego sezonu liczyłem na nieco większe fajerwerki. Niemniej serial Preacher utrzymuje dobry poziom i nie jest typową ekranizacją komiksu, która nie wyróżnia się na tle sobie podobnych i nie reprezentuje nic poza mniej lub bardziej wiernym oddaniem materiału źródłowego. Jedno wiem na pewno- dalsze wojaże Custera, Tulip i Cassidy’ ego nie będą przebiegały sielankowo, a co za tym idzie- nie będziemy mieli okazji do nudy.  

Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?