Na pierwszy rzut oka: 2. sezon Dickinson

Pierwszy sezon Dickinson został przyćmiony innymi serialami, które zadebiutowały wraz ze startem Apple TV+. Większość skupiła się na The Morning Show i For All Mankind. A serial o młodej poetce z XIX wieku ma całkiem sporo do zaoferowania. Właśnie premierę miał jego drugi sezon.

Dickinson opiera się na historii amerykańskiej poetki, która największą sławę zdobyła dopiero po swojej śmierci. W Emily wcieliła się utalentowana Hailee Steinfeld. Podczas, gdy pierwszy sezon skupia się przede wszystkim na uczuciu pomiędzy nią a najlepszą przyjaciółką, Sue (która zostaje jej bratową), w drugim motywem przewodnim będzie sława. W pierwszych odcinkach nowego sezonu Emily zastanawia się bowiem, czy zrobić krok do przodu i postarać się o publikacje swoich wierszy w gazecie. Temu ma dopomóc jej znajomy, Samuel Bowles (Finn Jones).

Zobacz również: Najlepsze seriale 2020 roku okiem Katarzyny Janickiej

fot. Apple TV+

Dickinson jest serialem ogromnie przyjemnym i sprawia, że na moment zostawiamy szarość codzienności za drzwiami pokoju. Wchodzimy w świat głównej bohaterki, w jej głowę, poznajemy jej myśli i rozterki. Oprócz tego serial ma całkiem sporo postaci drugoplanowych, które również mają kilka problemów czy potrzeb. Ojciec Emily zmaga się bowiem z poważnym kryzysem finansowym, a jej matka z brakiem intymności. Brat ma problemy w małżeństwie, a siostra zastanawia się czy w ogóle chce za mąż wyjść.

Pierwsze co ujmuje w Dickinson to język, którym posługują się bohaterowie. W typowej produkcji historycznej czy kostiumowej postaci mówią w języku odpowiednim do epoki. Tutaj jest kompletnie inaczej. Można śmiało stwierdzić, że jest to język kolokwialny i bliżej mu do współczesności niż XIX wieku. To nadaje postaciom charakteru i sprawia, że łatwiej jest nam wejść w ich świat i zrozumieć pewne mechanizmy. Bo to, że język nie jest odpowiedni dla epoki, nie znaczy, że zrezygnowano z szeroko rozumianego patriarchatu i pewnych ról społecznych zarezerwowanych odpowiednio dla kobiet i mężczyzn.

Zobacz również: Historia Wulgaryzmów – recenzja serialu Netflixa!

fot. Apple TV+

Hailee Steinfeld błyszczy w Dickinson. Już w pierwszym sezonie tak było, ale w drugim postać Emily wydaje się bardziej dopracowana przez aktorkę. Mniej jest w niej elementów komicznych, a więcej dojrzałości. I nie zrozumcie mnie źle. Emily w pierwszym sezonie wiele przeżyła i logicznym jest, że nastąpi w niej zmiana. Główna bohaterka nadal sprawia, że oglądamy kolejne odcinki z wypiekami na twarzy. Jej rozważania na temat sławy i tego czy chce zostać opublikowaną autorką, śmiało można przenieść na dzisiejsze realia. Sława oznacza brak anonimowości i to symbolizuje chłopak, którego tylko Emily może zobaczyć.

Recenzowane odcinki są świetnym przypomnieniem, dlaczego Dickinson zachwycił w 2019 roku. Jest to serial świeży, bardzo niestandardowy, który ma świetnych bohaterów. Scenariusz pozwala na ich rozwój i o żadnym nie zapomina. Wydaje się też, że w drugim sezonie więcej czasu poświęcono bohaterom pobocznym, zostawiając dla Emily jedynie wątek szeroko rozumianej sławy i jej konsekwencji. Aż szkoda, że Apple TV + nie zdecydowało się na wypuszczenie całego sezonu od razu. Dickinson jest bowiem idealny do bingewatchingu.

ilustracja wprowadzenia: Apple TV+

Redaktor

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?