Flash tom 5 – Lekcje historii – recenzja komiksu

Zgodnie z zapowiedziami, solowa seria przygód Flasha na polskim rynku kończy się nieco przedwcześnie. Wraz z tomem piątym pt. Lekcje historii, Egmont zamyka rozdział przygód najszybszego człowieka świata w ramach Nowego DC Comics, aby spokojnie przeskoczyć do zapowiedzianej już, najnowszej odsłony z DC Rebirth. Z serią żegna się także rysownik Francis Manapul, który od kilku lat towarzyszył Brianowi Buccellato w jej tworzeniu. Sprawdzamy, czy urwana dwa tomy przed końcem opowieść będzie czymś, za czym warto tęsknić.

Strona komiksu Flash tom 5 - Lekcje historii

Na początku musicie wiedzieć, że album ten nie ma nic wspólnego z historią prezentowaną w poprzednich tomach. Innymi słowy, ciągłości fabularnej tu nie uświadczycie – to tylko (albo aż) zbiór krótkich, nie powiązanych ze sobą historyjek. Tom otwiera lekka, zabawna, ale i dynamiczna historia spotkania Flasha z Green Lanternem. Superbohaterowie po raz pierwszy w tym „świecie” łączą siły, aby powstrzymać porywaczy dzieci, a przy okazji stają naprzeciw kosmitom (po prawdzie, wyglądającym nieco jak wyrwani z bajki Disneya). Biorą też udział w niecodziennym turnieju walk na śmierć i życie. Będziemy mieli również okazję zobaczyć, co by było, gdyby Barry Allen zaczął używać pierścienia Hala Jordana i czy w ogóle jest to możliwe. Na naszych oczach po raz kolejny rodzi się relacja, która jak wiadomo przetrwa bardzo długo.

Po nieco lżejszym początku przychodzi czas na mocniejsze uderzenie, po którym – uwaga – łezka zakręciła mi się w oku. Sprawdzimy co by było, gdyby najszybszy człowiek świata jednak nie mógł być wszędzie i uratować każdego, a także jakie będą konsekwencje jego porażki. To zeszyt spokojniejszy, bez rozdmuchanej akcji, a jednak grający na emocjach i chwytający za serce. W przeciwieństwie do następującego później pojedynku ze Spitfire – efektownego, ale dość płytkiego.

Strona komiksu Flash tom 5 - Lekcje historii

Tytułowe Lekcje historii zajmują aż trzy numery, są więc najobszerniejszą fabułą zawartą w tym tomie. Policjanci z Central City odkrywają szkielety kilkunastu ciał, przypisując morderstwa aresztowanemu już psychopacie. Okazuje się, że morderstwa jednak nie ustały, a ich tajemnica sięga zamierzchłej przeszłości, czyli czasów, kiedy miasto dopiero było zakładane. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w sprawę być może zamieszany jest zabójca matki Flasha. Dodatkowo wszystko wskazuje na to, że przeciwnik Barry’ego dysponuje nadnaturalnymi, widmowymi mocami. Z pomocą naszemu protagoniście przyjdzie między innymi Deadman. Uczciwie trzeba przyznać, że ta cześć narysowana jest wyjątkowo spektakularnie, nawet pomimo nieobecności jednego z moich ukochanych ilustratorów.

No właśnie – brak Francisa Manapula jest oczywiście odczuwalny, ale zastępujący go artyści, z Patrickiem Zircherem na czele, wypadają całkiem dobrze, starając się nawet w wybranych momentach naśladować jego niepowtarzalny styl. Widać to przede wszystkim w układzie kadrów. W albumie mamy jednak do czynienia z kilkoma stylami, które reprezentują też m.in. Neil Googe i Agustin Padilla. Wahają się one od realizmu, aż do cartoonowej techniki, dlatego też każdy fan graficznej strony komiksów powinien znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Niestety, brak artyzmu, który wprowadzał swoimi pracami Manapul jest widoczny, głównie dlatego, że to jego „działka” była najbardziej docenianym (przynajmniej przeze mnie) elementem tej serii przygód Flasha.

Strona komiksu Flash tom 5 - Lekcje historii

Czy będzie mi brakować Szkarłatnego Sprintera? Zapowiedziana przez Egmont najnowsza seria, publikowana w ramach DC Rebirth z pewnością nie pozwoli mi płakać po nocach z tęsknoty, jednak uczciwie przyznam, że chciałbym zobaczyć kiedyś na polskim rynku te brakujące tomy jego przygód z Nowego DC Comics. Zarówno dłuższe runy, takie jak ten, od którego seria się zaczęła, jak i krótsze opowieści, chociażby te zebrane w tomie Lekcje historii po prostu bardzo mi się podobały.


Okładka komiksu Flash tom 5 - Lekcje historii

Tytuł oryginalny: Flash vol 5: History lessons

Scenariusz: Brian Buccellato

Rysunki: Patrick Zircher, Neil Googe, Agustin Padilla

Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski

Wydawca: Egmont 2017

Liczba stron: 144

Ocena: 75/100

 

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?