Komedia francuska ma nad Wisłą wielu oddanych fanów, do których i ja się zaliczam. Po grubo ciosanych, bardzo dosłownych komediach zza oceanu przyjemnie jest czasami obejrzeć fabułę kreśloną lekką, trochę beztroską kreską znad Sekwany. Od czasu ogromnego sukcesu Nietykalnych (2011) Francuzi na dodatek rozsmakowali się w prezentowaniu kontrastów. Nie inaczej jest w najnowszym filmie Reem Kherici, aktorki i reżyserki w jednym. Jej Miłość aż po ślub to zabawna komedia opowiadająca o zbiegach okoliczności, ślubach oraz, jakżeby inaczej, o miłości.
Zobacz również: Nietykalni – Ciekawostki
Juliette (Kherici właśnie) pracuje w jednej z paryskich firm zajmujących się organizacją ślubów. O ile zawodowa stara się być zawsze perfekcyjnie zorganizowana, w życiu prywatnym prześladuje ją pech. Nie tylko jej matka, alkoholiczka (Chantal Lauby), ciągle pakuje się w jakieś kłopoty, również w sprawach sercowych nie wiedzie się naszej bohaterce najlepiej. Wtem spotyka na jednej z imprez przystojnego mężczyznę, Mathiasa (Nicolas Duvauchelle). Obydwoje spędzają ze sobą upojną noc i na koniec wymieniają się numerami telefonów. Co może pójść nie tak? Ano właśnie, z zezowatym szczęściem Juliette – źle może pójść całkiem sporo. Kilka dni później Mathias pojawia się w firmie naszej bohaterki ze swoją… przyszłą żoną. Alexia (Julia Piaton), nomen omen – znienawidzona koleżanka Juliette ze szkolnych czasów, chce zorganizować ślub marzeń. Co gorsza, kondycja finansowa firmy jest na tyle słaba, że Juliette przyjąć zlecenie po prostu musi. Dla całej trójki nadchodzące tygodnie okażą się naprawdę burzliwe…
Dużo w filmie Kherici wspomnianych już kontrastów. Trochę gapowaty Mathias stanowi przeciwieństwo Juliette, z kolei Alexia, nawykła do dostatniego życia sybarytka, wydaje się zupełnie nie pasować ani do swojego przyszłego męża, ani do dawnej koleżanki. Te różnice prowadzą do wielu zabawnych sytuacji, które udaje się w filmie całkiem zgrabnie wygrać. Reżyserka filmu świetnie sprawdza się w głównej roli. Kherici posiada charyzmę, którą bardzo szybko jest w stanie wypełnić każdy kadr. Po stronie plusów możemy jeszcze zdecydowanie umieścić zdjęcia – plenery Paryża, a także południowej Francji, zostały sfilmowane przepięknie. No dobrze, dlaczego więc nie daję filmowi wyższej oceny? Obraz momentami za bardzo się stara mówić do nas wielkimi literami. Wiele tu scen niepotrzebnych, mających na siłę wytłumaczyć coś widzom. Granica pretensjonalności wprawdzie nie zostaje nigdy przekroczona na ekranie, ale kilka razy wydaje się tego niebezpiecznie blisko. Kherici nie jest reżyserką do tego przesadnie subtelną. Każda postać zostaje nam już na początku filmu pokazana z całym dobrodziejstwem inwentarza i raczej nie dostaje szansy żeby nas zaskoczyć.
Mimo wszystko fanom francuskich komedii film Miłość aż po ślub jak najbardziej polecam. Nie jest to wprawdzie dzieło na miarę Nietykalnych, jednak miłośnikom kina znad Sekwany taka przystawka przed większym daniem powinna przypaść do gustu. Seans obrazu Reem Kherici polecam również jako pomysł na randkę – obydwie strony na pewno nieraz się na nim uśmiechną.
Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe