Ariana Grande: Excuse me, I love U – recenzja nowego dokumentu muzycznego Netflixa

Artyści coraz częściej ukazują kulisy swoich koncertów w formie pełnometrażowych filmów. Niedawno dostaliśmy taki z trasy Shawna Mendesa, a jeszcze wcześniej z koncertów Beyoncé, która zachwyciła fanów podczas festiwalu Coachella. Tym razem Netflix jest dystrybutorem kolejnego filmu o trasie koncertowej, Ariana Grande: Excuse Me, I Love U.

Ariana Grande: Excuse Me, I Love U to dokument przedstawiający kulisy oraz występ Ariany Grande w Londynie 16 października 2019 roku. Koncert ten odbył się w ramach Sweetener World Tour na O2 Arena. Występ Ariany w Londynie był również ostatnim z europejskiej części owej trasy koncertowej.

Film rozpoczyna kilka czarno-białych kadrów, a w tle słychać piosenkę raindrops (an angel cried). Dla tych, którzy nie wiedzą, jest to utwór otwierający nie tylko Sweetener World Tour, ale również cały album Sweetener i stanowiący hołd dla osób, które zginęły podczas koncertu Grande w Manchesterze 22 maja 2017 roku. Zaraz potem możemy zobaczyć, jak wokalistka wykonuje utwór God is a Woman. Arianie na pewno nie można odmówić ogromnego talentu wokalnego, który utrzymuje przez cały koncert.

fot. Netflix

Zobacz również: Homecoming: Film od Beyoncé – recenzja prezentu artystki dla fanów

Lwią część dokumentu stanowi koncert artystki, na czym niestety tracą materiały zza kulis, których jest naprawdę mało. Niemniej jednak jesteśmy w stanie dowiedzieć się, że Arianę wiele łączy z osobami, które współpracowały z piosenkarką w czasie trasy, zwłaszcza z tancerzami, którzy towarzyszą jej na scenie. Artystka niejednokrotnie podkreśliła w filmie, że są dla niej jak rodzina, a oni ewidentnie to odwzajemniają. Oprócz tego owe materiały potrafią być wzruszające nie tylko dla fanów Ariany, ale również dla osób, które nie miały dotąd większej styczności z piosenkarką.

Obraz ukazuje również, jak wielkie znaczenie miała dla artystki ta konkretna trasa koncertowa. Łatwo zauważyć, że Ariana Grande nadal przeżywa tragedię z 2017 roku, a koncerty w ramach Sweetener World Tour pozwoliły jej się (w pewnym sensie) narodzić na nowo, jako piosenkarka.

Zobacz również: Tiny Pretty Things – o krok od wielkości. Recenzja serialu Netflixa

Film również posiada przepiękne zdjęcia. To nie wyłącznie zasługa jakości wizualnej koncertu, ale również Bretta Turnbulla i Thorstena Thielowa, którzy za nie odpowiadają. Można powiedzieć, że obraz jest krystaliczny. Oglądając go na telewizorze z wysokiej jakości obrazem oraz równie dobrym zestawem nagłośnienia, można się poczuć jakby naprawdę było się na takim wydarzeniu.

Ariana Grande

fot. Netflix

Mimo cudownego koncertu oraz wzruszających momentów, wypada stwierdzić, że jest to bardzo prosty dokument. Twórcy nie wprowadzili tu nic innowacyjnego, co mogłoby sprawić, że film będzie lepszy od innych tego typu produkcji Netflixa. Niemniej jednak nie będzie to odbierać dobrej zabawy fanom Ariany, którym film na pewno przypadnie do gustu.

Ariana Grande: Excuse me, I love U nie jest może dokumentem idealnym, zwłaszcza ze względu na znikomą ilość materiału zza kulis. W każdym razie świetnie nagrany koncert, zdolności wokalne Ariany oraz pewne wzruszające wyznania sprawiają, że jest perfekcyjny dla Arianators.

 


Ilustracja wprowadzenia: Netflix

Zastępca redaktora prowadzącego Ligę Znawców Kina

Fan kina z gatunku Tim Burton. Poza tym miłośnik dobrego dramatu, często wracający do produkcji MCU. Stara się nadrobić wszelkie zaległości serialowe, których końca nie widać. W wolnych chwilach sięga po literaturę obyczajową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?