Kiedy oglądamy Queen of the South na myśl przychodzą nam takie bohaterki, jak Cersei Lannister czy Daenerys z Gry o Tron. Obie rządzą silną ręką, są niezależne i zdeterminowane, aby zasiąść na żelaznym tronie. Można do nich porównać Teresę Mendozę (Alice Braga) i Camilę Vargas (Veronica Falcon).
Queen of the South oparto na książce Artura Pereza-Reverte o tym samym tytule. Co ciekawe, nie jest to pierwsza adaptacja La Reina del Sur. Pierwszą z nich była telenowela produkcji Telemundo. Kiedy chłopak Teresy, handlarz narkotyków, niespodziewanie zostaje zamordowany, Teresa zmuszona jest do ucieczki. Schronienie znajduje w Stanach Zjednoczonych. Tam połączy siły z Camilą Vargas (Veronica Falcón), aby pokonać barona narkotykowego, który ją ściga. W tym czasie, kobieta posiądzie umiejętności handlu i zdobędzie strategiczną pozycję, jako szef jednego z karteli narkotykowych Ameryki.
Zobacz również: Pozostawieni – recenzja 3. sezonu
Pierwszy odcinek drugiego sezonu rozpoczyna się analogicznie do poprzedniego. Teresa znajduje się w pozycji władzy i opowiada, czego nauczyła się będąc najsilniejszym baronem narkotykowym tej części świata. Nie można ufać nikomu, a co za tym idzie w jej życiu nigdy nie będzie miejsca na miłość. Następnie przenosimy się już do teraźniejszości i obserwujemy kolejne jej poczynania w meksykańsko-amerykańskim półświatku. Główna bohaterka nadal współpracuje z Camilą, która nie chce wrócić do męża, a nawet wypowiada mu wojnę.
W porównaniu jednak do premierowego odcinka całego sezonu ten wypada dość średnio. Fabuła rozwija się powoli, a Queen of the South przyzwyczaił nas do wartkiej akcji w każdym epizodzie – nie ma tu pościgów, a jedyne słowne utarczki pomiędzy bohaterami. Pojawiło się kilka nowych twarzy, ale trudno powiedzieć po takim czasie, jaki wpływ ich obecność będzie miała na cały serial. Na uwagę zasługuje, oczywiście, antybohaterki Queen of the South. Już sam tytuł produkcji USA Network wskazuje, że będziemy mieć do czynienia z kobietą silną, ale jak się okazuje, nie jedną. Camila i Teresa są do siebie ogromnie podobne. Ich motywacja może się różnic, ale zawsze będzie się sprowadzać do jednego wyniku. Camila nie pozwoli na powrót podporządkować się mężowi, który teraz chce upolitycznić swoją rodzinę, a żonę zamknąć w domu. Teresa motywowana pragnieniem zemsty, zrobi wszystko, aby dostać, czego chce i przetrwać. Nie ulega też wątpliwości, że młodsza z pań dużo nauczy się od starszej.
Zobacz również: Sense8 – recenzja 2. sezonu
W dalszym ciągu minusem jest męska część obsady. Zarówno mąż Camili, jak i towarzysz Teresy nie charakteryzują się niczym szczególnym. To kobiety wiodą prym i nawet w ekstremalnych sytuacjach wychodzą obronną ręką. Mam nadzieję, że obie będą mogły stawić czoła mężczyźnie, który po prostu im dorówna.
Queen of the South jest swego rodzaju guilty pleasure. Krytycy nie byli zachwyceni pierwszym sezonem. Zarzucono mu zbyt duży dramatyzm i czerpanie z gatunku telenowel. Za minus uznano również obecność języka hiszpańskiego – no tak, trzeba czytać napisy. Nie ulega wątpliwości, że serial ten będzie nasiąknięty rozwiązaniami rodem z telenowel – w końcu po części jest na nich oparty. Wszelkiego rodzaju zwroty akcji są tutaj pożądane, a hiszpański można bardzo logicznie wytłumaczyć, skoro bohaterowie pochodzą z Meksyku. Jeżeli Queen of the South wróci na do formy z pierwszego seoznu, będzie dobrze. Mam nadzieję, że z serialu, który charakteryzuje się akcją, nie powstanie jedynie miałka wersja Narcos.
ilustracja wprowadzenia oraz zdjęcia: USA Network