Bone – w polskim tłumaczeniu Gnat – to jeden z tych komiksów, które były wielkimi nieobecnymi na krajowym rynku. O wydanie obsypanej nagrodami serii Jeffa Smitha fani obrazkowych historii prosili już niejednego wydawcę, ale do tej pory nie było chętnych, by wydać to monumentalne dzieło. Błagań fanów postanowił w końcu wysłuchać Egmont, który w maju wydał w kolorze pierwszy zbiorczy tom historii (z trzech planowanych), która zdobyła 10 nagród Eisnera i aż 11 nagród Harveya, czyli najbardziej prestiżowych wyróżnień branżowych. Sprawdzamy, czy rzeczywiście mamy do czynienia z dziełem wybitnym.
Seria ukazywała się w latach 1991 – 2004 i liczy łącznie 55 zeszytów, nie wspominając o licznych spin-offach, sequelach i prequelach, które prawdopodobnie nigdy nie trafią do Polski. Śmiem twierdzić, że przeciętny krajowy czytelnik mógł o niej nawet nie słyszeć, gdyż wiadomości o niej rzadko trafiały nad Wisłę. Dlatego więc najpierw słowo wstępu: Gnat to humorystyczna historia w klimatach lekkiego fantasy, kierowana do młodszych fanów komiksu, aczkolwiek dorośli będą bawić się przy niej równie dobrze, co przy Shreku.
Gnat tom 1 – Dolina, czyli równonoc wiosenna stanowi wprowadzenie do fantastycznego świata Gnatów z Gnatowa. Chwat Gnat (Fone Bone) to odważny, przyjacielski, zawsze gotowy nieść pomoc fan Moby Dicka. Jest nieco nieśmiały, ale potrafi stawić czoła każdemu niebezpieczeństwu. Kancjusz „Kant” Gnat (Phoncible P. „Phoney” Bone) jest chciwy i złośliwy, liczą się dla niego tylko pieniądze i zawsze ma jakiś pomysł na szemrany biznes, który mógłby go jeszcze bardziej wzbogacić, natomiast Chichot Gnat (Smiley Bone) to nieco głupkowata, ale poczciwa postać, którą Kant zawsze wmanewruje w swoje wątpliwe plany.
Trójka Gnatów, białych stworków, podobnych jednocześnie do ludzi i do chodzących kości, żyje w świecie pełnym ludzi oraz magicznych stworzeń. Na kartach komiksu pojawią się smoki, Szczurostwory, gadające zwierzęta, piękna dziewczyna i jej bardzo dziarska babcia, a także wiele innych postaci. Z początku ich perypetie to przeważnie proste historie, w których jedni ładują się w kłopoty, a inni muszą im pomagać. Z czasem jednak łączą się one w większą, bardziej skomplikowaną całość, a w grę zaczynają wchodzić takie hasła, jak przyjaźń, uczucie, czy odpowiedzialność za własne czyny, jednak Gnat nie moralizuje na siłę. Wręcz przeciwnie – swoje przesłanie przedstawia lekko i z humorem.
No właśnie – humor. Gnat to pozycja wyjątkowo dowcipna, w ten przystępny, familijny sposób, za który kochamy takie komiksy, jak Kaczor Donald, Komiks Gigant, Kajko i Kokosz, Calvin i Hobbes czy Asteriks. Szczególnie te pierwsze przykłady wydają się istotne, ponieważ twórczość Carla Barksa stanowiła dla Jeffa Smitha największą inspirację. W wyżej wymienionych dziełach zawsze ktoś powie coś zabawnego, zrobi coś ujmującego, albo też popadnie w smutek i nostalgię. Przy lekturze Gnata można się świetnie bawić, ale jest też czas na refleksję, co czyni tę pozycję idealną dla dzieci i młodzieży, ale i dla starszych odbiorców. Jednym i drugim do gustu powinna przypaść cartoonowa kreska – wyjątkowo przystępna, zaokrąglona, bardzo plastyczna i ekspresyjna, a przy tym oryginalna, co widać szczególnie po pomysłowych projektach postaci.
W pierwszym tomie bohaterowie gubią się w Dolinie, doświadczają pierwszych spotkań z krwiożerczymi Szczurostworami, biorą udział w zwariowanym wyścigu krów i przeżywają wiele innych szalonych przygód, pełnych humoru, ale i mroku. Trudno bowiem sprowadzić Gnata wyłącznie do zabawnej opowiastki, skoro w tle majaczy odwieczny konflikt dobra ze złem, na dodatek o bardzo wysoką stawkę. Całość, osadzona w wielkim, epickim świecie fantasy, ma ogromną szansę stać się czymś kultowym dla nowego pokolenia polskich czytelników, ale nie tylko.
Okazały tom świetnie prezentuje się na półce: gruby, 450-stronowy album, kredowy papier, okładka z błyszczącym tytułem i pomimo kolorowej edycji – utrzymanie przyzwoitej ceny okładkowej, nie przekraczającej 100 złotych, to niezaprzeczalne atuty tej edycji. W zamian dostajemy piękną, uniwersalną i ponadpokoleniową opowieść, doskonale przetłumaczoną przez Jacka Drewnowskiego (weterana Disney’owskich translacji). Nie wyobrażam sobie, by tego komiksu miało zabraknąć na Waszych półkach.
Tytuł oryginalny: Bone
Scenariusz: Jeff Smith
Rysunki: Jeff Smith
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 456
Ocena: 90/100