Spider-Man to postać, która w ciągu piętnastu lat zdążyła się doczekać aż trzech filmowych interpretacji. Najpierw była trylogia Sama Raimiego, gdzie w główną rolę wcielił się Tobey Maguire, następnie w 2012 roku człowiek pająk wrócił w dwóch filmach z cyklu Niesamowity Spider-Man, a twarzy tym razem udzielił mu Andrew Garfield. Nową interpretację postaci mogliśmy zobaczyć w filmie Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów. Był to pierwszy raz gdy przy kreowaniu superbohatera siły połączyły Marvel Studios oraz Sony. Rolę Petera Parkera tym razem objął Tom Holland i to właśnie jego zobaczymy w nadchodzącym Spider-Man: Homecoming. Nie tylko postać Petera była z biegiem czasu aktualizowana, zmieniały się także wybranki jego serca i grające je aktorki. Mimo to właśnie Kirsten Dunst wcielająca się w ikoniczną postać Mary Jane Watson w pierwszej trylogii zyskała największą popularność i sympatię fanów. W związku ze zbliżającą się premierą trzeciej adaptacji historii Spider-Mana, aktorka wyraziła swoją opinię na temat strony w jaką zmierza franczyza, i delikatnie mówiąc, nie były to słowa pochwał:
To my zrobiliśmy najlepsze filmy o Spider-Manie, więc kogo obchodzi co dzieje się teraz? Jak dla mnie mogą robić z tą historią co tylko zechcą, jednak oczywistością jest, że to zwyczajne wykorzystywanie postaci jako dojnej krowy, żeby tylko jak najwięcej zarobić. Rozumiecie co mam na myśli, prawda?
Zobacz równieź: Jak długim filmem będzie Spider-Man: Homecoming?
Dunst jednoznacznie określiła, że współczesne adaptacje nie umywają się do filmów, w których ona występowała. A co wy myślicie na ten temat? Czy Tobey Maguire rzeczywiście był jedynym, prawdziwym Spider-Manem, a wszystko co później to tylko marne próby czerpanai zysków z franczyzy?
Źródło: heroichollywood.com / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe