Jane the Virgin to najlepsza telenowela jaką zobaczycie. Tak. Nie serial, a właśnie telenowela, która w naszym kraju ma tak pejoratywne znaczenie. Komedia The CW w pełni wykorzystuje ogromny potencjał, jaki gatunek z Ameryki Łacińskiej ze sobą niesie i robi to w sposób fantastyczny.
Trzeci sezon rozpoczął się od rozwiązania cliffhangera z końcówki drugiego. Kiedy okazało się, że Michael (Brett Dier) przeżył, później okazało się, że twórcy mają dla niego wielkie plany. Przez jakiś czas Jane (Gina Rodriguez) wiodła szczęśliwe życie żony i matki, spełniając również swoje marzenia o byciu pisarzem. Niestety czar prysł, a my skoczyliśmy o 3 lata do przodu. Druga połowa sezonu to już odmienieni bohaterowie. Jane po wielkiej stracie, musi w końcu ruszyć do przodu, Mateo dorasta, Rafael (Justin Baldoni) po pobycie w więzieniu jest całkowicie odmieniony, Petra (Yael Grobglas) jest w nowym związku i odnosi sukcesy zawodowe, a rodzice Jane w końcu są razem i wygląda na to, że tak już zostanie.
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 3. sezon Jane the Virgin
Niektórzy mogą się zastanawiać, czy skok w czasie był w Jane the Virgin potrzebny. Po tak wielkim zwrocie akcji – tak. Jest to przecież komedia, a gdybyśmy musieli oglądać cały proces dochodzenia Jane do siebie, serial zmieniłby się w melodramat. To nie znaczy jednak, że w żaden sposób nie odczuliśmy jej smutku i żalu. Twórcy postawili raczej na krótkie retrospekcje i momenty, w których tytułowa bohaterka wspominała te dobre wydarzenia w życiu. Jest to też taka skaza na Jane. W końcu nie jest idealna, jej życie nie układa się tak, jak w bajce, a ona sama zaczyna żyć jak nowoczesna kobieta w jej wieku. Wydaje się, że zbliża się bardziej do Giny Rodriguez i może to dlatego aktorka tak dobrze wypada w tej roli.
Jak wspomniałam na początku, Jane the Virgin sporo czerpie z telenowel, gdzie twisty są na porządku dziennym, a fabuła jest jednym wielkim absurdem. W serialu The CW wszystko składa się w jedną całość. W trzecim sezonie potwierdzono to raz jeszcze. Po pierwsze dosłownie, mając na myśli narratora, który co rusz podkreśla, że jest to telenowela, a po drugie życiem osobistym Jane, zmianami, związkiem jej rodziców i samym finałem tego sezonu. Oprócz tego uczy, że nie ma sytuacji beznadziejnych i z każdej jest jakieś wyjście, czasami po prostu potrzeba czasu.
Zobacz również: Unbreakable Kimmy Schmidt – recenzja 3. sezonu
Trzeci sezon Jane the Virgin udowadnia, że w dalszym ciągu jest w telewizji czymś świeżym i odważnym. Są telenowelą, nie ukrywają tego, a na dodatek wyśmiewając jeden gatunek odnieśli niebywały sukces. Wszystko działa tutaj jak w zegarku. Obsada ze sobą świetnie współgra, pomiędzy każdym czuć ogromną chemię. Każdy szczegół ma tu znaczenie – przaśny dom rodzinny Jane, opływający w luksusy hotel, wielka miłość, wielka strata, intrygi i tajemnice. To wszystko składa się na wielki sukces, jakim jest serial The CW. Trzeci sezon zdecydowanie pokazuje, że poziom nadal jest utrzymany, a Jane nigdzie się nie wybiera.
ilustracja wprowadzenia oraz zdjęcia: The Cw