Na sam początek kolejna wariacja wokół króla Henryka VIII, w którego tym razem wcielił się Eric Bana. Historia bazuje na bestsellerowej powieści Philippy Gregory, w której seniorzy rodu Boleyn chcą skorzystać na tym, że władca Anglii nie jest już przychylny swojej aktualnej małżonce, Katarzynie Aragońskiej i sprawić, by jego kochanką stała się któraś z młodych kobiet: Maria lub Anna (czyli kolejno Scarlett Johansson i Natalie Portman). Intrygi i romans mieszają się z pewnym obrazem Anglii z ówczesnego okresu.
Nowy film historyczny i następny na liście jest obraz będący w pewnym sensie kontynuacją Bravehearta. Chris Pine wciela się Roberta I Bruce’a, jedną z najciekawszych i najbarwniejszych postaci średniowiecznego świata z okresu, gdy Szkocja była de facto zniewolona przez angielską monarchię. Nie jest to może dzieło wybitne, ale w ciekawy sposób przedstawia ówczesne dzieje.
Historyczny film od niedawna dostępny na Netflix. Kolejny pojedynek znakomitych aktorek. Królowa Elżbieta była dotąd przedstawiana jako „ta dobra”. Tym razem jednak kompletnie odmieniona Margot Robbie ukazuje ją nieco mniej jednoznacznie, zestawiając grającą tytułową rolę Saoirse Ronan, ukazując je jako silne kobiety, których decyzje miały kluczowe znaczenie dla dziejów historii.
Nie jest to Steven Spielberg w najwyższej formie, jednak w dalszym ciągu mamy do czynienia z ciekawie poprowadzoną historię niemającego precedensu pojedynku prasy amerykańskiej z najwyższymi szczeblami władzy, a gra toczy się o ujawnienie tajemnic skrywanych przez całe dekady. W głównych rolach Meryl Streep i Tom Hanks.
Jedna z solidniejszych kostiumowych produkcji ostatnich lat. Timothée Chalamet, wschodząca gwiazda Fabryki Snów, odgrywa Hala, księcia, który nie pragnął korony, a jednak po śmierci ojca-tyrana zmuszony jest zostać władcą. Będzie musiał nie tylko odkryć zupełnie nowy świat, ale także zmierzyć z demonami przeszłości.