Obecne kino akcji przesiąknięte jest wszechobecnym efekciarstwem i efektami komputerowymi górującymi nad w zasadzie wszystkim innym. Produkcji spod znaku policyjnego kina sensacyjnego głównie z lat 80. i 90. jest jak na lekarstwo albo stanowią one raczej niszę. W ostatnich latach powstali na przykład „Nice Guys”- „Równi Goście” od twórcy „Zabójczej broni”, jednak choć film bardzo udanie reprezentował ów ginący już gatunek, nie odniósł sukcesu komercyjnego. W 2020 roku na ratunek przychodzi dość niespodziewanie po latach trzecia odsłona Bad boys.
Warto od razu zaznaczyć dla osób, które nie były na bieżąco z żadnymi promocyjnymi materiałami, że w przeciwieństwie do dwóch poprzednich części na stołku reżyserskim nie zasiada Michael Bay. Za „Bad boys for Life” odpowiada duet urodzonych w Maroku reżyserów – Adil El Arbi i Bilall Fallah. Jest to pierwsza hollywoodzka produkcja, za jaką się zabrali. I trzeba przyznać, że w kinie rozrywkowym trudno znaleźć tak udany debiut. Panowie nie tylko udźwignęli ciężar serii, ale także – na co chyba niewiele osób liczyło – zdystansowali kultowe dwie części.
Przede wszystkim jest to dużo poważniejsza historia, w pewien sposób godnie starzejąca się wraz z jej tytułowymi bohaterami. Oczywiście nadal ma ona znamiona komediowe, a akcji jest co niemiara, jednak w przeciwieństwie do rozbuchanych obrazów Baya – w teorii znacznie bardziej pasujących do obecnych produkcji – jest to podawane w bardziej umiarkowanych dawkach. Postać Willa Smitha strzelająca w zwolnionym tempie w trakcie akcji nie jest tutaj głównym punktem rozrywki, który przesłania wszystko inne. Idzie pod rękę z bardziej dramatycznymi motywami, współdziała z nimi. W ten sposób mamy nieco odstający od obecnych tradycji kina akcji balans pomiędzy szaloną, bezpretensjonalną akcji, a autoironią podszytą nieco bardziej realistycznym, samoświadomym spojrzeniem bohaterów na samych siebie.
Szczególnie widać to w postaci Marcusa. Grany przez Martina Lawrence’a członek tandemu dotychczas był tym „niepoważnym” gliną, którego ignorancja w pewnych kwestiach i nieustanna lekkomyślność bez przerwy zsyłały na bohaterów większe kłopoty niż mogliby mieć. W „Bad boys for Life” jest już dziadkiem, co daje scenarzystom niemałe pole do przewartościowania charakterów naszych ulubieńców. Tym razem to Mike jest tą mniej dojrzałą częścią podstarzałego duetu. W przeciwieństwie do wiecznie mówiącego o emeryturze kumpla, nie chce poddać się prawom czasu, by w dalszym ciągu wieść prym jako czołowy policjant w akcji. Pozwala to na sporo podszytych ironią, zabawnych momentów, ale i wręcz tragicznych, ukazujących konsekwencje braku trzeźwiejszego spojrzenia na własne życie.
2020 rok to okres, jak się okazuje, bardzo trudny dla filmowców. Tym bardziej cieszą takie gatunkowe perełki jak „Bad boys for Life”. Nie było nam dane nacieszyć się tą produkcją zbyt długo w kinach, jednak kto nie nadrobił, powinien to jak najszybciej zrobić. Na obecną chwilę najlepszą okazją ku temu wydaje się nowa oferta PREMIERY CANAL+. Serwis oferuje setki filmów w ofercie VOD, w tym hity filmowe, dokumenty i premierowe produkcje prosto z kina. Pełna biblioteka jest dostępna dla każdego i nie związana z abonamentem czy płatną subskrypcją. Ponadto, serwis dostępny jest w każdym miejscu dzięki dedykowanej aplikacji[i] na urządzenia mobilne i wybrane modele telewizorów.
Bad boys for Life to film, który z jednej strony czerpie z aktualnych trendów kina akcji, z drugiej jednak pozostawia miejsce na nieco oldschoolową formę, dzięki której całość nie gna jak szalona od jednej do drugiej fikuśnej sceny pełnej wybuchów. Wszystko to spajane jest przez samoświadomość twórców. Stąd wychodzi nam najlepsza odsłona trylogii Bad boys i prawdopodobnie najlepszy film gatunku dotychczasowego roku.
ilustracja główna: © 2020 Columbia Pictures Industries, Inc. and 2.0 Entertainment Borrower, LLC. All Rights Reserved