Przed Wami ósma odsłona naszej autorskiej serii „Pod Ostrzałem”! Tym razem na tapet bierzemy film o (anty)bohaterze, jakiego jeszcze na ekranach kin nie było! Mowa oczywiście o „Deadpoolu” – pogromcy światowego box-office’u. Naszą recenzję znajdziecie TUTAJ. Tymczasem zapraszamy do zapoznania się z opiniami pozostałych członków redakcji Movies Room. Nasze opinie i oceny uporządkowaliśmy w kolejności od najbardziej pozytywnych do mniej entuzjastycznych. Negatywnych nie stwierdziliśmy. Uwaga, zaczynamy!
Bartosz Tomaszewski – Redaktor
Ocenia na: 90/100
„Deadpool” to projekt zrodzony z pasji. Reynolds walczył o niego dekadę. Przy budżecie 58 milionów twórcy dokonali czegoś niebywałego. Udało im się stworzyć film, który (mam nadzieję!) mocno namiesza w gatunku kina superbohaterskiego. „Deadpool” jest bowiem dowodem na to, że produkcja oznaczona ograniczeniem wiekowym R potrafi się sprzedać! Fani tej postaci mogą już zapomnieć o koszmarze, jaki zafundowano im w „X-Men Geneza: Wolverine”. Filmowy Wade Wilson jest żywcem wyciągnięty z kart komiksów. Rzuca żartami na lewo i prawo, łamiąc przy tym tzw. czwartą ścianę. Ryan Reynolds urodził się, by odegrać tę postać. Ba! By się nią po prostu stać! Postacie drugoplanowe również dają radę, szczególnie wujek dobra rada Colossus i jego rosyjski akcent. Choreografia walk, montaż i świetna ścieżka dźwiękowa robią swoje. Szkoda, że cameo Wolverine’a czy nawet Taskmastera nie doszło do skutku, jednak i tak jest wyśmienicie. Miejmy nadzieję, że w sequelu to nadrobią, w końcu pojawi się Cable! Krótko mówiąc, film Tima Millera to moja ścisła czołówka ekranizacji komiksów, a sam Deadpool wyrasta na jedną z ulubionych postaci, tuż obok Batmana. Na taki film czekałem!
Piotr Kurek – Redaktor
Ocenia na: 86/100
Na szczęście „Deadpool” dostał kategorię „R”, dzięki czemu ten projekt zrodzony z pasji mógł być godnym kinowym portretem Wade’a Wilsona. Choć w filmie jest kilka nudniejszych momentów, to całość spełnia oczekiwania. Deadpool jest brutalny, (auto)ironiczny, łamie czwartą ścianę i nie ma litości dla swoich wrogów. Nawiązania do innych filmów, humor, rozwałka i Ryan Reynolds w roli tytułowej – to musiało się udać!
Szymon Góraj – Redaktor
Ocenia na: 85/100
Po kampanii reklamowej, która skalą może nie dorównywała tej, którą mogliśmy obserwować przy „Przebudzeniu Mocy”, ale przebijała ją jakością, wreszcie doczekaliśmy się premiery „Deadpoola”! I możemy odetchnąć z ulgą, bo nie sprawdził się tak częsty ostatnio przypadek, gdy zapowiedzi były o niebo lepsze od samego filmu. Dzieło Tima Millera to klasa sama w sobie i z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że dołącza on do ścisłego kanonu najlepszych filmów na podstawie komiksu. A pod względem oryginalnego pomysłu oraz jego realizacji bardzo możliwe, że zajmuje pierwsze miejsce! Nie wystraszono się oryginału, na którym bazowano, dzięki czemu powstała znakomita, pełna czarnego, politycznie niepoprawnego humoru perełka z kategorią R. Reynolds błyszczy w tytułowej roli, w stu procentach dając z siebie tyle, ile po nim oczekiwano. Łamanie czwartej ściany w jego wykonaniu jest tym, co powinno zostać jakoś nagrodzone. Ale to było do przewidzenia – chyba jeszcze milej zaskoczyła mnie znakomicie dobrana obsada, która w pełni wykorzystała potencjał swych ról. Nawet uchodzący za antytalent aktorski Ed Skrein odnalazł swoje powołanie w roli nieodczuwającego bólu mutanta. I co chyba najciekawsze, produkcja mogłaby być jeszcze lepsza, gdyby nie kilka zupełnie niepotrzebnych dłużyzn, które zaburzają genialną wprost narrację.
Patryk Supeł – Redaktor
Ocenia na: 85/100
„Deadpool” jest filmem, który chciałem obejrzeć od jakiegoś czasu, i nie dlatego, że jestem fanem tego bohatera – nie zawsze interesowałem się tą postacią -ale ponieważ twórcy z pewnością przyciągnęli moją uwagę. Liczyłem w końcu na ostrzejsze kino i się doczekałem. Ryan Reynolds może nie jest wyśmienitym aktorem, ale w tej roli sprawdza się zawodowo. Widać, że granie tej postaci sprawia mu radość. Uznanie za odwagę i pomysłowość należy się także twórcom, że walczyli i dopięli swego oraz przedstawili tę historię właśnie w taki sposób. Film jest bardzo dobrze wyważony, jest humor, jest akcja, są wątki romantyczne i to, co mnie i innych fanów z pewnością cieszy najbardziej, czyli smaczki i nawiązania do produkcji ze świata superbohaterów, a także nowość w postaci łamania czwartej ściany. Podoba mi się montaż i efekty przy tak niedużym jak na blockubustery budżecie (58 mln dolarów). Poza tym, jeśli ktoś lubi Colossusa, to w tym filmie będzie go można zobaczyć w akcji. Jako fan filmów z superbohaterami cieszę się, że stworzono produkcję mocniejszą. Sceny po napisach? Nie pomyślałbym, że w taki sposób je zrobią – na plus, to samo tyczy się napisów początkowych. Czekam na drugą część. P.S. Przyjrzyjcie się gdzie, albo na czym odbywa się ostateczne dokończenie spraw Deadpoola.
Paweł Pajura – Stały współpracownik
Ocenia na: 85/100
Nie będzie żadną tajemnicą, jeśli powiem, że „Deadpool” stał się filmem wyjątkowym już na długo przed premierą. Pierwszy film superbohaterski o kategorii R, pierwszy z tak pomysłową kampanią reklamową, pierwszy od fanów dla fanów. Efekt? Mógł być tylko jeden – rekord otwarcia wśród filmów o herosach. Sam film oferuje duża dawkę świeżego (niekiedy czarnego) humoru połączonego z wartką akcją. A co wyróżnia Deadpoola na tle pozostałych herosów? Zdaje sobie sprawę, że jest komiksową postacią, i potrafi zwracać się do widzów bezpośrednio w trakcie filmu. Poza tym liczne smaczki nawiązujące do świata X-men dodają tej produkcji uroku. Ubolewam, że seans skończył się tak szybko.
Kamil Serafin – Stały współpracownik
Ocenia na: 85/100
Włodarze z Fabryki Snów przekonali się wreszcie, że czasem warto posłuchać fanów. Ciekaw jestem ich reakcji na wynik finansowy filmu podczas weekendu walentynkowego i życzę im, aby „w nagrodę” za tak długie odkładanie produkcji w czasie udławili się tą kwotą. „Deadpool” to bowiem znakomite kino komiksowe, w perfekcyjny sposób oddające klimat i charakter oryginalnych opowieści obrazkowych, jak i samą osobowość tytułowego (anty)bohatera. To zabawa schematami kina superbohaterskiego, która momentami bawi do łez. Fabuła, jako najmniej istotna, została zepchnięta na drugi plan, co pozwoliło na stworzenie obrazu oryginalnego, będącego dowodem, że taki rodzaj kina nie musi być grzeczny, bezkrwawy i pełen kompromisów. Na olbrzymi plus zasługuje zatrzęsienie żartów i dowcipów. Na drobny minus – fakt, że połowa z nich jest nietrafiona…
Tomasz Rewers – Redaktor naczelny
Ocenia na: 83/100
Genialny humor, rewelacyjne zdjęcia, ciekawa narracja! Cięte żarty głównego bohatera rozśmieszą każdego, w szczególności fanów marvelowskiego uniwersum Foxa, którzy bez problemu wyłapią wiele smaczków. Niestety, świetne kreacje Ryana Reynoldsa, Moreny Baccarin i Eda Skreina weszły na równoważnię z niepotrzebnymi i po prostu średnio zagranymi bohaterkami. Mowa tu oczywiście o Angel Dust i Negasonic Teenage Warhead. Film może jest też troszkę zbyt przerysowany, nawet jak na tak pozytywnie pokręconą konwencję. W ogólnym rozrachunku „Deadpool” jest bardzo dobrą produkcją, która dobrze rokuje dla całej serii przygód bezwstydnego zabijaki. No i sorry Batman, mam teraz swojego nowego ulubionego superbohatera!
Łukasz Kołakowski – Stały współpracownik
Ocenia na: 81/100
Kino komiksowe jak do tej pory było świetną rozrywką, której brakowało dwóch rzeczy. Jedną z nich jest odpowiednia kategoria wiekowa. I właśnie ją, wyższą, ma „Deadpool”, co pozwala mu bardziej puścić hamulce. Dialogi są mięsiste, żarty sprośne i momentami naprawdę kapitalne, a absolutnymi faworytami są te z popkultury (żart o „127 Godzinach” i moment, kiedy wchodzi „Careless Whisper” to już szczyt). Widać, że Reynolds dobrze czuje konwencję. Jednak na tym diamencie jest jedna poważna rysa. Fabuła nie angażuje, nie jest specjalnie złożona, nie pokazuje nam ciekawych postaci. To rozrywka na najwyższym poziomie, ale jednak tylko i wyłącznie rozrywka. I to jest właśnie ta druga rzecz, o której wspomniałem w kwestii braków tego typu kina. „Deadpool” jest krokiem naprzód względem wszystkiego, co sygnowane logiem Marvela. Mam tylko nadzieję, że następnym będą bardziej angażujące opowieści.
Aleksandra Machnowska – Korekta
Ocenia na: 80/100
Jako zagorzała przeciwniczka wszelkich filmów opartych na komiksach o superbohaterach, muszę stwierdzić, że to najlepszy film z tego gatunku, jaki widziałam od „Strażników Galaktyki”. A w porównaniu z nimi Reynolds w czerwonym wdzianku Deadpool całkowicie niszczy system. Specyficzny humor, odniesienia do popkultury, sceny walk, zasłużona kategoria R – to tylko niektóre zalety tego filmu. Deadpool zręcznie wyburza czwartą ścianę, zyskując wielu fanów (w tym i mnie!) oraz wysokie oceny. Wielki plus także dla soundtracku – nucenie George’a Michaela jego słuchanie nigdy chyba się nie znudzi, a w filmie dopełnia całości.
I co najważniejsze – nie trzeba znać uniwersum MarvelComics, żeby oglądać – i polubić! – ten film. Ja jestem tego świetnym przykładem.
Michał Łuczkowski – Stały współpracownik
Ocenia na: 75/100
„Deadpool” to film, który trafia nie tylko do serc fanów Marvelowskich komiksów. Obraz z Ryanem Reynoldsem to połączenie brawurowej akcji, genialnego humoru, wielu nagłych zwrotów akcji oraz przede wszystkim fantastycznej rozrywki dla widza. Koncepcja wielu ciekawych zabiegów, jak na przykład przełamywanie czwartej ściany i zwracanie się w osobisty sposób do widza czy odniesienia do znanych elementów popkultury sprawiają, że produkcja jest niezwykle przyjemna. „Deadpool” stoi na kinematograficznym podium, podobnie jak gra wspomnianego Ryana Reynoldsa, którą oceniam bardzo wysoko.
Konrad Stawiński – Stały współpracownik
Ocenia na: 70/100
„Deadpool” jest kompromisem pomiędzy letnią superprodukcją a hardkorowym kinem po bandzie. Twórcy w raczej bezpieczny sposób wykorzystują możliwości, związane z wyższą kategorią wiekową. Albo inaczej: balansują między oczekiwaniami wytwórni, fanów oraz cenzorów. Jest trochę cyfrowej krwi, bywa drastycznie, czasem wulgarnie, ale nie przekracza się dozwolonej granicy. Wady? Filmowi brakuje konsekwentnego wizualnego stylu, drugiego planu i ciekawych antagonistów. Fabuła jest najbanalniejsza z możliwych. To klasyczne origin story, lecz sprytnie zakamuflowane dwutorowo prowadzoną narracją. Przeciętna jest również realizacja scen walki. Oczywiście Deadpool w dosyć nieszablonowy sposób potrafi zabić przy użyciu swoich ostrzy i pistoletów. Szkoda więc, że ograniczono to do piruetów w slow motion albo szybkiego montażu rodem z kina klasy B. Wszystko to nie przeszkadza aż tak bardzo, gdyż „Deadpool” to istny festiwal humoru i akcji, który wprowadza sporo luzu oraz świeżości w grzeczne i przepełnione patosem superprodukcje ekranizujące komiksy oraz posiada najdowcipniejszego anty(super)bohatera. Jednak u mnie na czele rankingu produkcji rozsadzających od środka superbohaterski etos wciąż pozostaje „Kick Ass”.
Katarzyna Janicka – Stały współpracownik
Ocenia na: 70/100
Nie trzeba być fanem komiksów o Deadpoolu, żeby zrozumieć konwencję tego filmu. Osobiście nie jestem zawiedziona, ale i nie zachwycona. Moim zdaniem produkcja jest taka, jaka miała być. W pełni oddała zamiar twórców i na pewno zrobiła dobrze całemu gatunkowi. Po seansie, z pełną stanowczością mogę powiedzieć dwie rzeczy – już nigdy nie będę patrzeć na jednorożce w ten sam sposób oraz że jestem fanką tej postaci oraz filmu. Za autoironię, za odwołania do popkultury, za Ryana Reynoldsa, za muzykę i pomimo jednowymiarowych, sprośnych żartów.
Średnia ocena naszej redakcji to 81,25/100 i jest to wynik naprawdę bardzo dobry! A czy Wy już widzieliście „Deadpoola”? Jaką ocenę byście mu wystawili w skali od 0 do 100?