Garfield – Tłusty koci trójpak tom 7 to paski stworzone przez autora w latach 1989 – 1990, a w ramach albumu zbiorczego zawarto książeczki: Garfield wystaje, Garfield wypełnia przestrzeń i Garfield miele jęzorem. Trudno o bardziej adekwatne podtytuły, ponieważ życie naszego ulubionego kocura znowu kręcić będzie się wokół leniuchowania, przymusowych diet i ciągłego rozrabiania w domu i okolicach.
Tym razem Jim Davis postawił na kilka mini-cykli tematycznych, które wprawdzie powielają sprawdzone w poprzedniej dekadzie patenty, ale jednocześnie cały czas doskonale się sprawdzają. I tak oto Garfield wymyśla coraz skuteczniejsze metody na eksterminację znienawidzonych pająków, czym niejednokrotnie doprowadza Jona do zawału serca. Użera się też z coraz śmielej poczynającymi sobie myszami, a także walczy z okolicznymi psami, które też mają swoje patenty.
Jon nieustannie próbuje uszczęśliwić Garielda i Odiego wypadami za miasto. Zarówno na wsi, gdzie mieszka totalnie zwariowana rodzinka Jona, jak i na biwaku, zawsze dzieje się dużo, niekoniecznie po myśli naszych bohaterów. Osobiście utożsamiam się z rudym kotem jeśli chodzi o entuzjazm względem takich wypadów, pozostaje mi więc tylko śmiać się w głos, kiedy na postacie wymyślone przez Davisa spadają wszystkie nieszczęścia świata. Oczywiście z przymrużeniem oka.
Randkowanie to także temat wałkowany przez autora już od jakiegoś czasu i nie inaczej jest w Garfield – Tłusty koci trójpak tom 7. Zarówno Garfield zabiega o względu Arlene, jak i Jon wciąż próbuje poderwać panią weterynarz, oczywiście z mizernym skutkiem. Na szczęście z pomocą przychodzi nowo poznana dziewczyna z kursu garncarstwa, ale dość szybko okazuje się, że jest jeszcze bardziej osobliwa niż właściciel Garfielda. I tylko Odie póki co opiera się miłosnym perypetiom.
Przy lekturze Garfield – Tłusty koci trójpak tom 7 po raz pierwszy poczułem, że jest mi zwyczajnie szkoda Jona – ofiary nie tylko losu, ale i nieustannych żartów, psikusów i wygłupów ze strony wrednego i złośliwego kocura. No ale cóż, ktoś musi cierpieć, by bawić mógł się kto inny – w tym przypadku czytelnik. Zresztą obiektywnie rzecz biorąc Garfield dokucza także listonoszowi, także Jon nie jest osamotniony.
Jeśli lubicie cyniczne i sarkastyczne żarty, komiks o Garfieldzie jest dla Was po prostu stworzony. Jednak kiedy nasz bohater nie rozrabia, tylko miewa złe sny, by potem docenić swoją rodzinkę czy mocno przytulić misia Pooky’ego, jest niemal tak rozbrajający jak Nermal. To niesamowite, jak Davisowi udało się wykreować postać, która jest tak wredna, ale tak słodka jednocześnie.
Garfield – Tłusty koci trójpak tom 7 to kolejne kompendium, na którym się nie zawiedziecie. Możecie pochłonąć całość za jednym razem, lub tak jak ja dawkować sobie codziennie po kilkadziesiąt stron, aby dobre samopoczucie utrzymywało się nieco dłużej. W tym trudnym czasie śmiechoterapia jest najlepszym lekarstwem, a nikt nie funduje jej tak skutecznie jak rudy kocur.
Tytuł oryginalny: Garfield – Fat Cat 3-Pack vol.7
Scenariusz: Jim Davis
Rysunki: Jim Davis
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 288
Ocena: 95/100