dreams
dreams

Dreams – recenzja niesamowitej gry od twórców Little Big Planet

Potrzebujecie odskoczni od dominujących w ostatnim czasie tytułów? Sandboxy z elementami RPG Was nużą, souls-like’i męczą, na różnego rodzaju powroty i remake’i również nie macie póki co ochoty? Na PS4 pojawiło się zatem coś specjalnego. I śmiało mogę powiedzieć, że ta pozycja jest jedyna w swoim rodzaju.

Jak sama nazwa perfekcyjnie wskazuje, Dreams koncentruje się na sferze marzeń. I chodzi tutaj przeważnie o te najbardziej zwariowane marzenia, które najczęściej miewamy w okresie dziecięcym. Bo w tej grze możemy doprawdy zaszaleć. Mówiąc szczerze, recenzowany tytuł wychodzi daleko poza skalę tego, co zazwyczaj prezentują gry, jako że to, co możemy robić w Dreams, w głównej mierze zależy od naszego poziomu otwarcia się na niemal nieograniczoną paletę proponowanych rozwiązań.

W zasadzie największe problemy możemy mieć co najwyżej na samym starcie. Po pierwsze sam fakt, że gra daje tyle możliwości w praktycznie każdym kierunku ma prawo wywołać niemały kłopot bogactwa i dezorientację. Co więcej, dość specyficzne sterowanie dla wielu osób będzie zupełnie nieintuicyjne i trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić.  Jest kilka trybów związanych z poruszaniem się po grze, jednak każdy z nich wymaga pewnej, czasem nawet więcej niż kilkugodzinnej wprawy. Są bowiem sekwencje, do których potrzeba całkiem sporej precyzji. Narzędzi jest całe mnóstwo, a sposób tworzenia – jeszcze więcej. Inna sprawa, że doprawdy warto. Zresztą bardzo dobrym wstępem do gry jest stworzona przez twórców historia Arta. Ta w istocie prezentacja możliwości zawartych w Dreams bez większych problemów mogłaby być jakimś samodzielnym produktem, zyskawszy zapewne wcale niezgorsze oceny. To połączenie kilku różnych gatunków gier jest znakomitą zachętą do tworzenia własnych impresji. Sami zresztą rzućcie okiem:

Zobacz również: Tools Up! – recenzja polskiej odpowiedzi na serię Overcooked

Media Molecule stworzyło doprawdy coś, co pod względem kreatywności i rozwoju contentu wraz z każdym potencjalnym użytkownikiem jest o wiele bardziej imponujące od lwiej części tytułów o podobnych założeniach, na czele z Minecraftem. Dreams to coś znacznie więcej niż gra. To skrzyżowanie edytora i wielogatunkowego złożenia różnych treści. Jak już wspominałem, kreowanie własnych „wyśnionych” uniwersów to trudna sztuka, wymagająca wprawy i cierpliwości. Ale są także inne sposoby na dobrą zabawę. Jeżeli nie jesteśmy w stanie wykroić odpowiedniej ilości wolnego na doskonalenie się w tym aspekcie, są prostsze, ale również bardzo przyjemne ścieżki. Sami twórcy zostawiają nam wiele gotowych narzędzi, które także możemy w kreatywny sposób używać. No i oczywiście pojawia się także ogromna, stale rosnąca galeria światów tworzonych przez użytkowników.

A to wszystko jest tak bardzo rozległe, że jeżeli mamy takie życzenie, równie dobrze możemy spędzać całe godziny na przeglądaniu czyichś projektów i bawieniu się w nich. Mechanika Dreams jest tak bardzo zaawansowana i różnorodna, że można w niej tworzyć „klony” innych tytułów. Są już stworzone wersje takich hitów jak Death Stranding, a nawet poszczególne sekwencje z gier, które jeszcze nie zostały wypuszczone na rynek – chociażby Ghost of Tsushima. To oczywiście pewne zreinterpretowane pojedyncze scenki, ale i tak robią ogromne wrażenie. Zazwyczaj samo dostrzeżenie takich możliwości jest mocnym bodźcem, by samemu podjąć próbę odwzorowania czegoś lub stworzenia czegoś nowego.

I w zasadzie mógłbym drążyć temat dalej, z najmniejszymi detalami określając każdy aspekt mechaniki. Wydaje mi się jednak, że i tak nie byłbym w stanie ująć pełnego spektrum tej gry. Dreams to niesamowita kreatywna piaskownica, nie tylko dająca niemałe wyobrażenie o sztuce tworzenia gier wideo, ale także pozwalająca – przynajmniej w jakimś stopniu – samemu się takim poczuć. Od drobnych kroczków tworzeniu podstawowych konstruktów poprzez dostosowywanie audio, aż po czasem nawet nieco bardziej zaawansowane twory – silnik graficzny pozwala na naprawdę dużo, a Media Molecule dostosowało specjalne narzędzia, które potrafią zaadaptować się od odbiorcy na każdym poziomie umiejętności. Po prostu zagrajcie w to sami.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Zastępca redaktora naczelnego

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?