Dominik: Trafiłem na ciekawe stwierdzenie, jakoby dwa ostatnie epizody 6. sezonu BoJacka były odrębnymi ścieżkami zakończenia, jak to ma często miejsce w grach, gdzie dostajemy do wyboru kilka wariantów finału historii naszego bohatera. Czy ostatni odcinek należy traktować rzeczywiście jako wieńczący, czy może alternatywny?
Raphael Bob-Waksberg: Nie do końca taki był mój zamysł, jeżeli chodzi o zakończenie, ale bardzo cieszy mnie fakt, że ludzie tworzą swoje własne wersje interpretacyjne. Myślę, że cudownym zjawiskiem w sztuce jest to, że każdy odbiorca może postrzegać dzieło w indywidualny dla niego sposób. Jeżeli widzowie odczuwają pewien niedosyt w związku z zakończeniem produkcji serialu, mogę śmiało zaproponować moją książkę, która jest zbiorem krótkich opowiadań. Dobrze składa się, że niedawno została ona wspaniale przetłumaczona na język polski przez Panią Monikę Skowron.
Dominik: Cały serial zawierał wiele cameo i wariacji nt. znanych osobistości Hollywood. Potrafisz wskazać ulubione?
Raphael Bob-Waksberg: W trakcie produkcji gościliśmy wiele niesamowitych gwiazd, które grały same siebie, ale mimo wszystko nie chcę nikogo faworyzować. Trudno mi wytypować tylko jeden z moich ulubionych odcinków serialu, lub opowiadań z mojego nowego zbioru. Mogę za to powiedzieć, że aktorka Margo Martindale zawsze będzie zajmować szczególne miejsce w moim sercu, ze względu na fakt, że jako pierwsza zdecydowała się metaaktorsko odegrać swoją rolę w serialu.
Dominik: BoJack zdawał się być projektem bez ograniczeń w ukazywaniu kontrowersji. Pojawił się jakiś pomysł, który wydawał się idealny do przeniesienia na ekran, ale był na tyle niepoprawny lub mocny, że mógłby zostać źle odebrany przez publikę, przez co został ostatecznie niewykorzystany?
Raphael Bob-Waksberg: Tak!
Dominik: Granica dobrego smaku jest jedną z największych bolączek komedii. Bolączką, ponieważ każdy posiada swoje kubki smakowe i uzna jaki żart jest niesmaczny, przez co ciężko umówić się, z czego żartujemy. Istnieje jakiś złoty środek?
Raphael Bob-Waksberg: Przede wszystkim musisz być autentyczny w żartowaniu, jednocześnie słuchając innych ludzi i rozumiejąc, że nie wszystko, co śmieszy ciebie, śmieszy też innych. Jest wiele różnych rzeczy, z których żartowałem wcześniej, ale nie zażartowałbym z nich teraz, kiedy rozumiem lepiej zjawisko – ale to żadna strata! Wciąż jestem zabawnym gościem! Nadal potrafię śmiać się z masy innych rzeczy. Możecie się o tym przekonać w moim nowym zbiorze opowiadań.
Dominik: Czarny humor jest znakiem rozpoznawczym Twojej twórczości. Przytoczysz „czarny dowcip”, który zapadł Ci w pamięć?
Raphael Bob-Waksberg: Myślę, że żydowskie dowcipy są klasyką gatunku w tej materii. Tutaj stary, żydowski żart, który ubóstwiam:
Nazistowski żołnierz jedzie sobie gdzieś przez Niemcy i nagle zauważa Żyda na ulicy. Chcąc wyszydzić mężczyznę, nagle krzyczy, „Hej, ty! Kto jest największym wrogiem narodu niemieckiego?!”
Żyd zna prawidłową odpowiedź, więc wzdycha głęboko i odrzeka, „Żydzi i rowerzyści.”
Zakłopotany nazista pyta, „A dlaczego rowerzyści?
Na co Żyd odpowiada, „A dlaczego Żydzi?”
Ten żart wydaje mi się bardzo zabawny, ale jednocześnie pochodzi z miejsca wypełnionego smutkiem, strachem i frustracją. Czasami śmieję się z rzeczy, które w rzeczywistości mnie przerażają. Według mnie, komedia posiada zdolności, które mogą zniwelować ten strach, sprawić że będą mniej niebezpieczne. Zastanawiam się jednak, czy jest to na pewno słuszne. Musimy przecież pamiętać o zagrożeniach antysemityzmu, seksizmu, homofobii, rasizmu, etc. Czy nadmierne żartowanie z tych tematów stopniowo nie zmniejsza ich wagi i znaczenia? Poważnie się nad tym zastanawiam.
Więcej przemyśleń Raphaela znajdziecie w jego zbiorze opowiadań, Ktoś, kto będzie cię kochał w całej twej nędznej glorii, który jest już dostępny w polskich księgarniach!