Nad zaskakującą żywotnością postaci Bonda zastanawiało się wielu krytyków, komentatorów i naukowców. Twórcy Bonda, Ianowi Flemingowi, udało się w zadziwiająco wyważonych proporcjach połączyć wiele sprzecznych elementów, a kino te charakterystyczne cechy jeszcze bardziej uwypukliło. Bond bywał więc zarazem okrutny i obdarzony mocno sarkastycznym, wręcz brutalnym poczuciem humoru. Uważano go za projekcję marzeń o bezwzględnej męskości łagodzonej swoistym, wyspiarskim arystokratyzmem. W tym bohaterze zbiorowej wyobraźni dostrzegano też atrakcyjną emanację indywidualistycznej i hedonistycznej kultury Zachodu, która jest jednak świadoma swych ograniczeń i, pomimo wszystko, nie zatraca moralnego wymiaru. Agent 007 bywa cyniczny, ale cynizm nie jest jego znakiem firmowym – działa on przecież nie tylko w imię skuteczności czy też dla zabawy, lecz bezwzględnie walczy z zagrożeniami, które gromadzą się nad zachodnim, demokratycznym światem.
Wybitny brytyjski aktor Daniel Craig pojawił się na scenie Bondowskiej w 2006 roku. Był pierwszym blondynem w tej roli; z czasem uznany został za najlepszego odtwórcę Bonda od czasów Seana Connery’ego. Z kolei reżyser Cary Joji Fukunaga to pierwszy reżyser-współscenarzysta Bonda oraz pierwszy Amerykanin w serii firmowanej przez wytwórnię Eon, który zasiadł w fotelu reżyserskim.
James Bond opuszcza czynną służbę i cieszy się spokojnym życiem na Jamajce. Tymczasem jednak jego stary przyjaciel Felix Leiter z CIA zwraca się do niego o pomoc. Misja uratowania porwanego naukowca okazuje się o wiele bardziej zdradliwa, niż mogłoby się wydawać i naprowadza agenta 007 na ślad tajemniczego złoczyńcy, dysponującego nową, niezwykle niebezpieczną technologią.
Nie czas umierać w kinach od 3 kwietnia!