Jakie czasy, takie wojny – kiedyś był Wietnam, dziś jest internet. I o ile sprawa wietnamska znalazła jakieś rozwiązanie, o tyle internetu nie da się rozwiązać – przynajmniej nikt jeszcze takiego patentu nie opracował. Wobec tego bez przerwy na jego łamach odbywają się zażarte „dyskusje”, które nie omijają żadnego tematu. Nie ominęły one również Gwiezdnych Wojen i stosunku fanów uniwersum do prequelowej trylogii. Ten natomiast jest w gruncie rzeczy negatywny, na co składa się wiele czynników, poczynając od przeszarżowanego greenscreenu aż po pozbawione werwy dialogi między postaciami. Niemniej zawsze znajdą się swego rodzaju „odszczepieńcy” (no cześć), którzy to właśnie w prequleach upatrują filmowej kwintesencji lucasowego uniwersum. I to właśnie oni w tej chwili otrzymali potężnego sojusznika! Mark Hamill, odtwórca roli Luke’a Skywalkera, stanął bowiem w obronie najnowszej twórczości George’a Lucasa, zwracając uwagę na niesprawiedliwe traktowanie ze strony zagorzałych fanów. Oto co powiedział w wywiadzie dla portalu Vulture:
Patrzę i oczom nie wierzę, gdy widzę niektóre rzeczy, jakie są wypisywane na temat prequeli. Mam na myśli te poważne, wykraczające poza lakoniczne „Nie podobały mi się”. Najbardziej złości mnie to, jak traktują Jake’a Lloyda [odtwórca roli młodego Anakina Skywalkera z Mrocznego Widma – przyp.red.]. Miał wówczas tylko 10 lat i zrobił dokładnie to, czego oczekiwał po nim Lucas.
Zobacz również: Gwiezdne Wojny – ruszają zdjęcia do filmu o Hanie Solo!
Aktor odniósł się także do swojego udziału w dokumencie Skandalista George Lucas. A raczej braku swojego udziału, o co zadbał z należytą pieczołowitością:
Prawie dałem się zaangażować w powstanie tego dokumentu … Wówczas film ten nie nazywał się jeszcze Skandalista George Lucas, lecz pytania, które mi zadawali wyraźnie zmierzały w kierunku oczernienia George’a. Mam z Georgem pewne zaszłości, ale kocham tego gościa, nigdy … Wiecie, po prostu takich rzeczy nie wypada rozpowiadać publicznie. To okropne.
Brawo Panie Hamill! Dobrze wiedzieć, że na tym świecie są jeszcze ludzie z honorem … I z sympatią do prequeli, bo to nie mniej ważne! Tak czy owak Mark Hamill zwrócił uwagę na jedną, istotną kwestię w sprawie podziału fanów uniwersum Gwiezdnych Wojen – opinie niektórych internautów często odmawiają prequelom racji bytu, zapominając o pozytywach, jakie przyniosła ze sobą nowa trylogia Lucasa. Wszyscy mają w pamięci niechlubne zabiegi filmowców, mające na celu ściągnięcie do kin szerszego grona odbiorców oraz znaczne uproszczenia fabularne, lecz to właśnie przy okazji prequeli George Lucas mógł nadać swej wyobraźni pełniejszy kształt. Autorytarny charakter twórcy uniemożliwił wprowadzenie autokorekty, zatem efekt znacznie odbiega od tego, co mogliśmy ostatecznie zobaczyć, ale nie wieszajmy psów na ojcu najpopularniejszej sagi filmowej w dziejach! W końcu bez niego nie byłoby nas dziś tutaj!
Źródło: comicbook.com / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe