Chew to jedna z najbardziej szalonych i niepodrabialnych serii komiksowych, jakie kiedykolwiek powstały. Warto docenić więc odwagę i ryzyko, jakie Wydawnictwo Mucha podjęło, decydując się na wydanie tego niestandardowego, groteskowego dzieła na polskim rynku. Do tej pory opublikowano pięć wydań zbiorczych, na które składa się łącznie 25 z w sumie 60 zeszytów tej opowieści. Postaram się pokrótce Wam ją przybliżyć, a także zastanowimy się, dlaczego warto dać jej szansę, jeśli do tej pory jeszcze tego nie zrobiliście.
Akcja osadzona jest we współczesnej Ameryce, chociaż równie dobrze może to być bardzo niedaleka przyszłość. W komiksowych realiach nastąpiło kilka niespodziewanych wydarzeń, z których najważniejszym była epidemia ptasiej grypy, w wyniku której zginęło ponad 20 milionów obywateli USA i grubo ponad 100 milionów osób na całym świecie. W konsekwencji, rząd zdecydował o całkowitej delegalizacji kurczaków i innego ptasiego mięsa. Na straży porządku stoi teraz organizacja FDA, w której pracuje główny bohater Tony Chu. Tony jest cybopatą – oznacza to, że kiedy coś zje, natychmiast uzyskuje informacje dotyczące pochodzenia produktu, czy wszystkich związanych z nim faktów i tajemnic. Zdolność ta działa nie tylko w przypadku potraw, ale i innych rzeczy (nie wiedzieć czemu nie licząc buraków), stąd Chu raz konsumuje ludzkie szczątki, raz zwłoki psa, a raz odchody… Dzięki tej niecodziennej umiejętności, Tony świetnie radzi sobie jako agent rozwiązujący kryminalne sprawy, których nikt inny nie potrafi doprowadzić do końca.
Trudno pokrótce podsumować mnogość szalonych i niejednokrotnie kuriozalnych wątków, poruszanych póki co na łamach serii napisanej przez Johna Laymana i narysowanej przez Roba Guillory’ego. Wybrałem więc pięć najważniejszych cech, z powodu których każdy szanujący się miłośnik oryginalnych komiksów powinien Chew znać:
1) Groteska i abstrakcja
Sam pomysł na fabułę jest tak niesamowity, że wymyka się wszelkim ramom i standardom. Na potrzeby tej serii twórcy wymyślili ok. 30 zróżnicowanych umiejętności związanych z jedzeniem, którymi charakteryzują się bohaterowie, zarówno protagoniści, jak i antagoniści. I tak oto mamy takie wariactwa, jak wytwarzanie w pełni funkcjonalnych przedmiotów z czekolady czy zdolność opisywania smaku potraw w taki sposób, by czytelnicy czy słuchacze czuli ich smak i wszystkie odczucia towarzyszące konsumpcji (wywoływanie wymiotów included). Dodajmy do tego krwiożerczego koguta-zabójcę, zmutowane dzieci z kosmicznymi genami, tajnych agentów, cyborgi, wampira i wiele, wiele innych, a otrzymamy mieszankę wybuchową, którą trudno z czymkolwiek porównać.
2) Główny bohater
Tony Chu to wyjątkowa postać, której nie da się nie lubić i to już od pierwszych kadrów z jego udziałem. Nigdy nikogo nie prosił o swój talent, przeciwnie – nie jest specjalnie zadowolony z faktu, że dysponuje umiejętnościami, które częściej wpędzają go w kłopoty, niż ratują życie. Tony jest dzielny, ale zarazem bardzo cyniczny i zdystansowany do świata, w którym funkcjonuje. Nadaje to jego charakterowi odpowiedniej głębi i wielowymiarowości. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek tak szybko polubił protagonistę jakiejś serii, może nie licząc Yoricka z Y – Ostatniego z mężczyzn. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że Chew słynie z wyrazistych, zapadających w pamięć bohaterów i nawet gdyby Tony zniknął z pola widzenia, pozostałe postacie są w stanie równie dobrze pociągnąć fabułę do przodu.
3) Humor czarny jak smoła
Humor w Chew to jedna z najważniejszych i najbardziej wyrazistych cech tego komiksu. O tym, że jego nośnikiem jest główny bohater już wspominałem, na tym jednak sprawa się nie kończy. Twórcy od samego początku bawią się zarówno fabułą, jak i kreską. Dialogi aż kipią od żartów słownych, a i tych sytuacyjnych nie brakuje. Opowieść Laymana i Guillory’ego jest udaną satyrą – a dostaje się w niej prawie wszystkim. Nie tylko obywatelom USA, ale i wszelkiego rodzaju przedstawicielom kultury masowej. Humor objawia się w szczegółach, a detale świata są przebogate. Zatrzymajcie się podczas lektury i dokładnie prześledźcie poszczególne plansze – sami będziecie zaskoczeni co można znaleźć na kartkach z ogłoszeniami, czy co jest powypisywane na murach. Ostrzegam jednak, ze względu na dość dosadne słownictwo i nie stroniące od brutalności kadry, komiks jest skierowany głównie do dorosłego odbiorcy.
4) Spójność przedstawionego świata
Przy komiksach tak rozbudowanych, jak Chew, gdzie wątków i bohaterów jest sporo, a liczy się przede wszystkim jazda bez trzymanki, bardzo często twórcy nie myślą o wykreowanym od podstaw świecie w sposób holistyczny. Tu jest inaczej. Wszystkie detale zostały bardzo dokładnie przemyślane, losy bohaterów splatają się w spójną i dokładnie zaplanowaną całość, a poszczególne wydarzenia zawsze z czegoś wynikają. Oczywiście nie pozostaje to bez wpływu na przyjemność płynącą z lektury. Fabułę śledzi się więc łatwo, trudno się rozproszyć, nawet jeśli narracja płata figla, a chronologia zostaje na chwilę zaburzona. A to ważna cecha, coraz częściej zaniedbywana.
5) Kreska
Jeśli fabuła nakreślona przez Johna Laymana tonie w szaleństwie, powinniście zobaczyć kreskę Roba Guillory’ego. Ten młody, zaledwie 34-letni obecnie artysta już ma na koncie nominację do Nagrody Harvey, dwa Orły, a także prestiżową nagrodę Eisnera za najlepszą nową serię komiksową w 2010 roku. Kreska rysownika jest karykaturalna o nie ma wiele wspólnego z realizmem, ale w granicach rozsądku, co doskonale komponuje się z fabułą. Po kadrach Guillory’ego nie spodziewamy się więc proporcjonalności, doceniamy za to ich przerysowanie i dynamizm. Zresztą spójrzcie tylko na przykładowe plansze i oceńcie sami.
Pozostając w klimacie, można stwierdzić, że Chew to danie przyrządzone przez dwóch wyśmienitych kucharzy, z użyciem wielu z pozoru zupełnie do siebie nie pasujących składników. Kiedy jednak zaczynamy się w nim rozsmakowywać, zauważamy jak kunsztownie zostało ono opracowane i jak bogate wrażenia zafunduje naszemu podniebieniu. I chociaż całość może na pierwszy rzut oka wydawać się przekombinowana i zbyt tłusta, to po tym daniu nie dostaniemy ani zgagi, ani niestrawności.
Scenariusz: John Layman
Rysunki: Rob Guillory
Tłumaczenie: Robert Lipski
Wydawca: Mucha Comics
Liczba stron: ok. 125
Ocena serii do tomu 5.: 80/100