Jak być może pamiętacie, historia Erin, Mac, KJ i Tiffany, które pewnego chłodnego wieczora w 1988 roku odbyły szaloną podróż w czasie, szybko okazała się być metaforą kilku zagadnień bliskich każdemu człowiekowi, a szczególnie osobom w wielu nastoletnim. Również w Paper Girls tom 6 czuć, że Vaughan od początku chciał stworzyć opowieść o przyjaźni, dorastaniu, pierwszych miłościach (również tych homoseksualnych), a także o konflikcie pokoleń i tęsknocie za przeminioną młodością. Na tej płaszczyźnie komiks sprawdza się wyśmienicie.
Większe zastrzeżenia można mieć do użytych środków wyrazu, bo podróż przez czasoprzestrzeń niejednokrotnie przypominała niezrozumiałą, narkotyczną wizję i służyła głównie do tego, aby wyżyć mógł się skądinąd znakomity plastyk – Cliff Chiang (Wonder Woman). I nawet jeśli nie wszystko, co widzieliśmy na kartach Paper Girls ostatecznie miało większe znaczenie, to jednak warstwa wizualna rozrysowana przez amerykańskiego artystę potrafi zapaść w pamięć.
Wróćmy jednak do fabuły. W Paper Girls tom 6 nieco zbyt wiele wydarzeń ma charakter Deus Ex Machina, co zresztą było widać już w poprzedniej odsłonie. Jednak dziewczyny trochę czasu spędzają tu razem, a wtedy seria zawsze błyszczała najbardziej. Zastosowany w jednym z zeszytów zabieg dzielenia strony na cztery kadry relacjonujące jednocześnie, co dzieje się u bohaterek, w których każda wylądowała w innych czasach, też zaliczam mocno na plus.
Seria miała momenty, które potrafiły i zaintrygować i chwycić za serce, ale przez większość czasu prezentowała głównie walory rozrywkowe, a ambitniejsze wątki pojawiały się raczej z rzadka. Jednak w Paper Girls tom 6 czuć nostalgię za latami 80., a także młodzieńczy zapał, z jakim autor podrzucał kolejne aluzje i odniesienia do tamtych czasów – czy miałyby to być stroje, gadżety, czy tytuły kultowych w tym okresie filmów. Nie sposób wtedy nie uśmiechnąć się podczas lektury.
Koniec końców finał Paper Girls jest…słodko-gorzki. Owszem, miejscami można go nawet nazwać optymistycznym, ale przecież pisarstwo Vaughana rzadko bywa takie w stu procentach. Bo gdyby było inaczej, nie byłoby wątków związanych ze śmiertelnymi chorobami, prawda? Nie byłoby utraconej przyjaźni, czy zaników pamięci. To wszystko znajduje tutaj swoją konkluzję, ujście.
Czy warto było zainwestować czas w tę serię? Mimo wszystko tak. W czasach, kiedy triumfy święci Stranger Things, również i Gazeciarki znajdą grupę fanów, którzy zechcą razem z nimi odbyć szaloną podróż, tak naprawdę w głąb samych siebie. Warto przeczytać tę opowieść dwa razy – po prostu podczas kolejnego, bardziej skomasowanego podejścia można więcej wyłapać. Wtedy pozostaje tylko dać się porwać tej magii, która ewidentnie złapała twórcę tej historii i zapewne trzyma go do dzisiaj i nie puści dopóki ten nie wyda ostatniego tchnienia.
Tytuł oryginalny: Paper Girls vol. 6
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Cliff Chiang
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Wydawca: Non Stop Comics 2019
Liczba stron: 144
Ocena: 75/100