Nic w świecie telewizji nie było w ostatnim czasie większym zaskoczeniem niż nominacja The Morning Show, Jennifer Aniston i Steve’a Carella do najważniejszych nagród branżowych. Chwilę po zakończeniu ostatniego odcinka myślałam, że może są to nominacje zasłużone. Jednak jeden odcinek nie może nadrobić tego, co zrobiło pozostałe 9.
The Morning Show wchodzi za kulisy powstawania porannego programu telewizji. Całość osadzono w Nowym Jorku. Pierwszy odcinek rozpoczyna się dość „dramatycznie”. Kraj dowiaduje się, że prowadzący program (w tej roli Steve Carell) dopuścił się molestowania seksualnego i zostaje natychmiast zwolniony. Alex (Jennifer Aniston) zostaje postawiona przed kamerą, aby delikatnie załagodzić sytuację, ale wszyscy wokół wiedzą, że to tylko początek ich problemów. Kolejne odcinki zostają poświęcone temu, kto zasiądzie obok niej na krześle współprowadzącego. Traf pada na dziennikarkę z małej stacji kablowej, Bradley (Reese Witherspoon), która zasłynęła z nagranego przypadkowo wybuchu złości.
Zobacz również: WIEDŹMIN. Recenzja wyczekiwanego serialu Netflixa!
Problemem The Morning Show jest chyba brak zdecydowania. Ja nie wiem, czy miał to być serial o kulisach powstawania porannego programu, układów w wielkiej korporacji i zagrywek rodem z House of Cards, czy produkcja, w której poruszone będą ważne problemy, które trapią świat sukcesu i wielkich pieniędzy – czyli mobbing, molestowanie seksualne i to jak takie zachowania się ukrywa. Nie wiem czy serial miał na celu ukazanie jak podli są ludzie, kiedy chcą osiągnąć to, czego naprawdę pragną, czy to, że pozory mogą ukryć największe zło, jakiego człowiek może się dopuścić. A może serial Apple TV jest tym wszystkim naraz.
Generalnie postaci tam stworzone to typowe wydmuszki. Nie prezentują sobą nic ponadto, co wychodzi z ich ust (a to w większość jest krzyk). Są puste, bez jakichkolwiek zasad moralnych. Nawet Bradley, która teoretycznie miała być głosem rozsądku dla wszystkich jest jedynie głośną babką, która uważa, że jej priorytety są w jakiś sposób lepsze od tych, którymi „pochwalić” się mogą jej wielkomiejscy koledzy z pracy.
Co do ostatniego odcinka, jest on chyba najlepszym w całym sezonie. Można powiedzieć, że większość bohaterów poszła po rozum do głowy i zaczęła być szczera sama ze sobą. Pięknie zagrała Aniston, która przez większość sezonu sprawiała wrażenie, że jedzie na autopilocie. Naprawdę nie sposób nie myśleć, że Apple zapłacił potężne pieniądze za jej nominację. Aniston jest bardzo pretensjonalna, mało szczera. Nie kupuję jej w tej postaci. Z Witherspoon może jest trochę lepiej, ale to też nie są jej wyżyny – to nie jest to, co pokazała w Big Little Lies.
Zobacz również: The Expanse – recenzja 4. sezonu jednego z najlepszych seriali SF w historii
Świat przedstawiony w The Morning Show jest bardzo odległy dla przeciętnego widza. Stworzenie postaci, które byłyby wstanie ten świat przybliżyć jest kluczem do sukcesu takiego serialu. Tutaj jednak takie coś nie funkcjonuje. Oglądając produkcję Apple TV nie utożsamiam się z żadnym bohaterem. Każdy z nich ma w sobie coś z bycia obłudnym i wrytym w głowie mottem „po trupach do celu”. Żaden bohater The Morning Show nie ma w sobie pozytywnych cech.
Generalnie The Morning Show nie zasługuje na miano bycia jednym z najlepszych seriali mijającego roku. Były znacznie lepsze, które przy nominacjach zostały całkowicie pominięte, np. Euforia czy Watchmen. Apple TV i scenarzyści serialu zmarnowali wielki potencjał, jaki niosła obsada serialu. Przytłoczono ich scenariuszem, który był po prostu zły i zbyt chaotyczny.
ilustracja wprowadzenia: Apple TV
Trafiłem tu przypadkiem żeby poszukać opini po obejrzeniu finałowego odcinka. Dla mnie serial genialny. Porównywanie go do Watchmen gdzie w ostatnich odcinkach pojawia się gość pomalowany niebieska farba który praktycznie jest Bogiem i ma jego moce,a daje się złapać bandzie głupków do serialu o poważnym problemie społecznym gdzie przez cały sezon nie wiesz co myśleć o danym problemie.Serialu który zmusza do myślenia.Który nie wykłada wszystkiego na tacy tylko zmusza do wgłębienia się w postacie i postaranie się ich zrozumieć jest słabszy bo nie utożsamiasz się z żadną postacią? Bo postacie są przedstawione jak ludzie i jak ludzie nie są idealni? Świat jest oddalony od widza? No faktycznie, nie to co w Watchmen. Serial przez 9 odcinków przygotowywuje do finału który jest niezwykle satysfakcjonujący i po obejrzeniu go zbierałem szczękę z podłogi.
Podsumowując. Dawno z czymś się tak bardzo niezgadzałem jak z tą recenzja.
Dokładnie! Podpisuję się pod twoją opinią w 100%!
Widać, że Pani Redaktor mało w życiu przeżyła i musi jeszcze dużo filmów i seriali obejrzeć, żeby w ogóle móc wypowiadać się w kwestii kinematografii.
Rola Aniston przełomowa! Po tych komedyjkach, w których spuchła od botoksu i była kompletnie bez wyrazu, to jej najlepsza rola życia!!!
Rozumiem to, że moja opinia wyrażona w powyższej recenzji nie jest tożsama z Twoją. OK. Masz do tego prawo. Spoko, ale moją osobę pozostaw poza sferą swoich opinii, bo NIC na ten temat nie wiesz.
Jeżeli ponad 300 obejrzanych seriali oraz ponad 1000 napisanych tekstów to za mało, to proszę dać znać ile będzie OK według Twojego uznania.
Następnym razem proszę o merytoryczne uwagi, co do recenzji, a nie mojej osoby, o której nie masz pojęcia 🙂
Nie wiem, co przełomowego jest w roli Aniston. Trudno.
Ok, przytyk osobisty niepotrzebny i przepraszam, ale serial naprawdę świetny i stąd moje i mojego poprzednika rozgoryczenie.
Seriali sf jak Watchmen jest na pęczki, a takie rodzynki trafiają się rzadko.
Zgadzam się natomiast z tym, że Euforia gdzieś wszystkim umknęła, a jest świetna.
Natomiast kompletnie nie rozumiem zachwytów nad Fleabag?! Może po prostu muszę obejrzeć cały sezon, a nie tylko trzy pierwsze odcinki, które wywoływały u mnie obrzydzenie…
Watchmen jest właśnie takim rodzynkiem z kategorii seriali o superbohaterach . Rozumiem że można się nie zgadzać z recenzją, ale żeby tak od razu hejtować ,nieładnie.
Nie wiem skąd taka recenzja. Dla mnie jeden z najlepszych seriali ever. Pani tutaj pewnie nie lubi firmy Apple.
Watchmen jest właśnie takim rodzynkiem z kategorii seriali o superbohaterach . Rozumiem że można się nie zgadzać z recenzją, ale żeby tak od razu hejtować ,nieładnie.
żenująca recenzja świetnego serialu. jeśli ktoś go nie zrozumiał i ocenia tak nisko jednocześnie porównując do Watchmenów to ma siano w głowie i nie powinien się tym chwalić
Recenzja bardzo niesprawiedliwa serial jest na bardzo wysokim poziomie i wciąga. Największą porażką jest ta recenzja
„Ja nie wiem, czy miał to być serial o kulisach powstawania porannego programu, układów w wielkiej korporacji i zagrywek rodem z House of Cards, czy produkcja, w której poruszone będą ważne problemy, które trapią świat sukcesu i wielkich pieniędzy – czyli mobbing, molestowanie seksualne i to jak takie zachowania się ukrywa”. Czyli scenarzyści powinni się zdecydować konkretnie na jeden, wyraźny wątek, żeby nie trzeba było się zastanawiać o czym to dokładnie jest? Podobnie absurdalny jest zarzut o „braku zasad moralnych” u wszystkich (o, zgrozo!) bohaterów. To nie jest faktycznie serial o policjantach i złodziejach, gdzie wiadomo, kto jest „tym złym”, a kto „tym dobrym”. Nic dziwnego, że się autorka tej recenzji zawiodła…Moim zdaniem serial świetny, doskonale pokazujący niuanse molestowania seksualnego (tak! to o tym jest serial! cała reszta dotyczy otoczenia, w którym się toczy akcja!), gdzie nic nie jest powiedziane wprost, oczywiste, i wyłożone „na talerzu”, a jednak ma miejsce i wszyscy o tym wiedzą.